Więcej prawdy, mniej kłamstw – odpowiada politykom opozycji marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski. Chodzi o ryzyku utraty przez nasz region unijnych pieniędzy. Jak twierdzi marszałek, takiego zagrożenia nie ma.
Wymiana zdań ma związek z pismami, jakie 30 sierpnia Komisja Europejska wysłała do marszałków pięciu województw, które przyjęły tzw. „uchwały anty-LGBT”. W przypadku Lubelskiego, chodzi o przyjęte przez sejmik w kwietniu 2019 roku stanowisko sprzeciwu „wobec pojawiających się w sferze publicznej działań zorientowanych na promowanie ideologii ruchów LGBT”. Komisja poinformowała, że w lipcu tego roku wszczęła przeciwko Polsce kroki prawne w związku z „łamaniem praw podstawowych osób LGBTIQ”. Jej zdaniem polskie władze nie odpowiedziały właściwie i w pełni na pytania w tej sprawie. Zastępca dyrektora generalnego departamentu polityki regionalnej KE Normund Popers zaznaczył też, że w związku z tym wstrzymane zostały negocjacje w sprawie unijnego programu React-EU. Chodzi o 26 mln euro na wychodzenie gospodarki i ochrony zdrowia z kryzysu wywołanego przez pandemię koronawirusa. Województwo lubelskie te pieniądze zamierza przeznaczyć m.in. na dotacje dla przedsiębiorców inwestujących w odnawialne źródła energii czy zakup sprzetu i inwestycje w marszałkowskich szpitalach.
W poniedziałek pismo Komisji Europejskiej komentowali politycy opozycji. Poseł Michał Krawczyk i radny wojewódzki Krzysztof Komorski (obaj Koalicja Obywatelska) apelowali do marszałka o dymisję. Z kolei senator Polski 2050 Jacek Bury nazwał go kłamcą.
Jarosław Stawiarski odpowiedź zamieścił w formie nagrania wideo na swoim profilu na Facebooku. Zarzuty opozycji nazywa nieprawdziwymi. Jak twierdzi, wspomniane pismo było pierwszym, w którym poinformowano o wszczęciu postępowania w tej sprawie.
– Do tego czasu nie było żadnej mowy o zabraniu jakichkolwiek środków. W przestrzeni medialnej pojawia się fakt, że my o tym wiedzieliśmy i coś zatajaliśmy. Nie jestem kłamcą, a moi koledzy radni nie są zdrajcami, bo pamiętajmy, że nie pojawiło się żadne określenie na temat utraty środków unijnych – mówi marszałek.
I dodaje: – Z tego pisma w żaden sposób nie wynika, że jakieś środki europejskie są zagrożone. Komisja wzywa samorządy pięciu województw do przedstawienia środków zaradczych, żeby wszystkie prawa człowieka wynikające z Karty Praw Podstawowych, były przestrzegane. Bardzo proszę panów, którzy nazywali nas kłamcami o to, by żyli zgodnie z prawdą. Nie ma, na ten czas, żadnego zagrożenia, że przyznane nam pieniądze mogą nam być odebrane. Komisja chce wyjaśnień i te wyjaśnienia złożymy w jak najszybszym czasie. Bo jeszcze raz powtórzę: Lubelskie jest regionem, gdzie jesteśmy tolerancyjni i kochamy wszystkich.
Podobne zapewnienia otrzymali radni opozycji, którzy w sierpniu złożyli interpelację z prośbą o udostępnienie treści korespondencji prowadzonej w tej sprawie z Komisją Europejską. – Korespondencji jednak nie otrzymaliśmy. Dostaliśmy jedynie lapidarne zapewnienie, że wszystko jest dobrze, nie ma łamania praw człowieka i wszyscy są traktowani równo. Tymczasem wyraźnie widać, że KE zaostrza kurs w tej kwestii, a w mediach pojawiły się wypowiedzi ważnych unijnych urzędników, którzy mówili, że to są ostatnie wezwania do tych pięciu województw – mówi radna Bożena Lisowska (KO).
W ubiegłym tygodniu doszło do próby uchylenia wspomnianej uchwały z kwietnia 2019 roku. Przeciwko temu zagłosowali jednak radni PiS, które ma samodzielną większość w lubelskim sejmiku.