Wstał wczoraj raniutko, wybrał się na grób żony, a potem do kościoła. Wszystko po to, żeby się wyciszyć i przez chwilę podumać.
- Rolnikom nic się teraz nie opłaca - złości się 68-letni Jan Węgliński, rolnik z podzamojskich Kalinowic. - Tak źle nigdy jeszcze nie było! Nawet kur ludzie nie trzymają, a pola leżą odłogiem. Tymczasem w telewizji mówią, że na wsi żyje się coraz lepiej, bo Unia nam sprzyja. Uszy puchną od tych bzdur.
Węgliński mieszka z córką w niewielkim domu na skraju wsi. Parę lat temu uprawiał kilka hektarów pola. Teraz oddał je w dzierżawę i utrzymuje się ze skromnej renty. - Zostawiłem sobie 30-arową działkę i uprawiam na niej kartofle - mówi rolnik. - I, niestety, lepiej na tym wychodzę niż kiedyś. Dlaczego? Na same nawozy nie byłem już w stanie wyrobić!
Jeszcze dwa lata temu gospodarz uważał, że zamojską wieś podźwignie Andrzej Lepper. Zawiódł się. - Gdy doszedł do władzy, zapomniał o obietnicach. PSL mniej krzyczy i może coś wreszcie dla rolnictwa zrobi.
Mój pierwszy raz
Nic dziwnego, to były jego pierwsze wybory w życiu. Nawet przez głowę mu nie przeszło, żeby nie pójść. W końcu ma już 18 lat i może decydować o losach kraju.
Po obiedzie poszedł ze znajomymi do Szkoły Podstawowej nr 7 im. Bolesława Prusa w Sadurkach. To właśnie tam mieściła się "jego” komisja.
- Chciałbym, żeby w Polsce było jeszcze lepiej - mówił przed wejściem na salę i dodał,
że obecnie rządząca partia sporo zrobiła dla Polski i Polaków. - Zależy mi na tym, żeby w naszym kraju były stworzone takie warunki do życia, by móc tu żyć i pracować. A nie wyjeżdżać do Anglii.
Tak uważa sporo jego kolegów i koleżanek. Także z Państwowej Szkoły Budownictwa i Geodezji im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. To właśnie tam uczy się Kamil. I dlatego postanowił głosować na PiS. Do niedzieli nie miał swojego faworyta. - Nie miałem czasu, żeby zapoznać się z programem wyborczym niektórych osób. Były klasówki i nie miałem na to czasu - tłumaczył.
Zdecydował dopiero po zerknięciu na listy wyborcze. - Głosowałem na Małgorzatę Sadurską. Dlaczego? Bo nazwisko skojarzyło mi się z moją rodzinną miejscowością - Sadurkami - śmiał się tuż po wyjściu z lokalu wyborczego.
Niech teraz wykażą się inni
Małgorzata Kozak ma 39 lat. Od dziewiętnastu lat jest pielęgniarką na oddziale wewnętrznym I Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie. - Od dziecka chciałam być pielęgniarką. I choć zarobki są marne, świadomość, że jestem potrzebna innym, choć trochę rekompensuje te niedogodności.
- Wybrałam PO, ale wielkich zmian nie oczekuję. Mam jednak nadzieję, że nowa władza nie zapomni o obietnicach składanych pracownikom służby zdrowie. Że politycy przestaną dbać tylko o swoje interesy.
Pani Małgorzata z mężem Dariuszem wychowuje dwóch synów:
8-letniego Michała i 6-letniego Marcina Chłopcy poszli z mamą na wybory. Mąż, który również pracuje w chełmskim szpitalu, miał dyżur.
Serce mam z lewej strony
11 - oddała głos w lokalu przy ul. Jaworowej. - Od zawsze popieram lewicę i tym razem było tak samo - powiedziała. - Głosowałam na LiD.
Pani Anna nie ukrywa jednak, że już dawno zawiodła się na Kwaśniewskim, a w jej oczach stracił zwłaszcza teraz - po ostatnich swoich wybrykach.
- Nie wiem do końca, jakie są układy między PiS i PO - dodaje. - Ale moim marzeniem jest to, żeby Kaczyński nie był premierem. Chcę, żeby cały jego rząd upadł i nie miał już więcej władzy. To Kaczyńscy skłócili Polaków
i to mi się najbardziej nie podoba. W kraju dzieje się tyle złego,
że czas już z tym skończyć.
Pani Anna wierzy, że partia na którą oddała swóaj głos, będzie miała wpływ na to, jak będzie wyglądać nasz kraj.
- Oczekuję, że w końcu będą załatwione problemy służby zdrowia. Dla starszych osób to koszmar, kiedy w przyzwoity sposób nie można skorzystać z opieki lekarskiej. Oczekuję również wyższych rent i emerytur, by godnie żyć.