Zdaniem prokuratury, obecny poseł PiS Przemysław Czarnek nie złamał prawa, gdy jako wojewoda lubelski obiecał radnym sejmiku medale „za walkę LGBT”. Zawiadomienie w tej sprawie złożył senator Jacek Bury (KO). Teraz zamierza zaskarżyć decyzję śledczych
Sprawa ma swój początek 25 kwietnia ubiegłego roku. Sejmik województwa zajmował się projektem uchwały w sprawie ideologii LGBT. Przed głosowaniem głos zabrał ówczesny wojewoda, dziś poseł PiS Przemysław Czarnek, który zaprosił radnych na uroczystości z okazji Międzynarodowego Dnia Rodziny. – Podczas których będę mógł uhonorować państwa stosownym medalem i dyplomem w związku z, mam nadzieję, uchwałą, którą dzisiaj podejmiecie – zapowiedział.
Jak powiedział, tak zrobił, bo trzy tygodnie później w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim odznaczył przedstawicieli samorządów, które przyjęły uchwały „anty-LGBT”. „Medal wojewody” i okolicznościowy dyplom odebrali m.in. wojewódzcy radni Prawa i Sprawiedliwości oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy na wspomnianej sesji głosowali za przyjęciem stanowiska.
Nieco ponad rok później, pod koniec maja tego roku sprawą zainteresował się Jacek Bury, były radny sejmiku, a obecnie senator Koalicji Obywatelskiej. – Dowiedziałem się od prawników, że to, co miało miejsce rok wcześniej, było złamaniem prawa. W momencie, kiedy uzyskałem taką pewność, zdecydowałem się złożyć zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Przemysława Czarnka – mówi Bury. Jego zdaniem były wojewoda obiecując radnym medale za głosowanie w określony sposób, złożył propozycję korupcyjną.
Po dwóch miesiącach senator otrzymał odpowiedź informacją o odmowie wszczęcia postępowania. - Nie dostałem żadnego uzasadnienia tej decyzji. Prokuratura stwierdziła, że nie jestem stroną. Uważam, że jestem stroną, ponieważ byłem wtedy radnym województwa lubelskiego, byłem na tej sesji i ta propozycja korupcyjna dotyczyła także mnie – twierdzi Bury.
Opozycyjny polityk jest za to zdziwiony tym, że śledczy uzasadnili postanowienie o umorzeniu postępowania mediom. W rozmowie z Onetem rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka mówiła, że o braku wszczęcia śledztwa zdecydowały dwie kwestie. – Aby wyczerpać znamiona tego przestępstwa, konieczna jest obietnica udzielenia korzyści osobistej. Nie można przyjąć, że wojewoda obiecał, a jedynie wyraził nadzieję, że będzie mógł wręczyć jakieś dyplomy uznania – mówiła. Dodała, że ponadto wojewoda nie zapowiedział, że medale zostaną przyznane radnym indywidualnie. – W związku z tym nie można przyjąć, że przyznane dyplomu sejmikowi województwa stanowiło korzyść w rozumieniu kodeksu karnego – wyjaśniła Kępka.
Przemysław Czarnek zarzuty stawiane przez Jacka Burego komentuje z właściwą dla siebie ironią. – To, co robi pan senator to nie jest polityka, tylko pajacowanie. Niech pisze kolejne zawiadomienia. Wystąpię o najwyższe możliwe odznaczenia dla wszystkich radnych w Polsce, którzy będą podejmować uchwały w obronie rodziny. Jeśli pan senator twierdzi, że to jest obietnica korupcyjna, niech natychmiast zawiadomi prokuraturę – mówi nam Czarnek.
Jacek Bury zamierza złożyć zażalenie na decyzję o umorzeniu sprawy. – Będziemy procedować ją dalej. Uważam, że ona powinna stanąć przed sądem i sąd powinien rozstrzygnąć, czy pan Przemysław Czarnek swoimi standardami i swoim zachowaniem złamał prawo, czy nie. Ja jestem pewien że tak było i nie są to standardy państwa cywilizowanego – zapowiada. Ponieważ według prokuratury senator nie jest stroną w sprawie, jego skarga zostanie najpewniej oddalona. Ale polityk twierdzi, że to nie oznacza zamknięcia tematu.
– Odrzucenie mojego zażalenia będzie skutkowało tym, że możemy wnieść do sądu wniosek o to, żeby sąd rozpatrzył tę sprawę i skargę na odrzucenie zażalenia. Takie są procedury prawne. Będziemy z nich korzystać, póki jeszcze jako takie procedury prawne w tym kraju funkcjonują – podsumowuje senator Bury.