(fot. Maciej Kaczanowski)
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin ma ostatnią szansę w tej rundzie, aby odnieść domowe zwycięstwo
Postawa koszykarzy Polskiego Cukru Pszczółka Start Lublin w tym sezonie jest mocno rozczarowująca. „Czerwono-czarni” po 13 kolejkach zajmują przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Na swoim koncie mają zaledwie 3 zwycięstwa i aż 10 porażek. Szczególnie dramatycznie wygląda ich postawa w hali Globus, w której na razie jeszcze nie wygrali. Pod tym względem są zdecydowanie najgorszą drużyną w lidze. Innym zespołem, który jeszcze nie wygrał przed własnymi kibicami jest MKS Dąbrowa Górnicza, ale ten zespół rozegrał na razie jedynie trzy domowe mecze.
Nic więc dziwnego, że frekwencja w hali Globus z każdym spotkaniem spada. W poprzednich latach, z wyjątkiem ubiegłego sezonu kiedy trybuny były przez większość czasu zamknięte, obiekt przy ul. Kazimierza Wielkiego regularnie odwiedzało około 2000 osób. W obecnych rozgrywkach frekwencja na trybunach z rzadka przekracza 1000 osób. Fanów na trybuny nie przyciągnął nawet przyjazd mistrza Polski, Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski. Ten mecz na żywo według oficjalnych statystyk obserwowało ledwie 750 osób.
Paradoksalnie jednak tamto spotkanie może pozytywnie wpłynąć na frekwencję na trybunach hali Globus. Ci, którzy zdecydowali się pozostać w domu i śledzić transmisję w telewizji wreszcie zobaczyli swoich pupili, którzy gryzą parkiet. Kilku z „czerwono-czarnych” rozegrało najlepszy mecz w tym sezonie, a Roman Szymański zaliczył być może nawet najlepszy występ w karierze. Doświadczony podkoszowy zdobył 13 pkt, zebrał 13 piłek i miał aż 4 bloki. – To był w jego wykonaniu niesamowity występ – przyznał Tane Spasev, opiekun Startu.
Macedończyk nie przestaje przebudowywać swojej drużyny. Przypomnijmy, że za jego kadencji z Lubinem pożegnali się Quenton DeCosey i Doron Lamb. W ich miejsce zatrudniono Elijaha Wilsona oraz Clevelanda Melvina. Ten drugi debiut w koszulce Startu zaliczy w piątkowy wieczór, kiedy Start zmierzy się z Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz.
Melvin to postać bardzo dobrze znana na polskim rynku koszykarskim. W naszym kraju grał przez 3 sezony – najpierw w MKS Dąbrowa Górnicza, a później w King Szczecin. W obu ekipach ten skrzydłowy mierzący 203 cm wzrostu notował bardzo dobre statystyki. Najlepszy sezon, 2019/2020, skończył ze średnią 15,4 pkt na mecz i 7 zbiórkami na mecz. Obecne rozgrywki zaczął w węgierskim Atomeromu SE, gdzie średnio zdobywał ponad 12 pkt na mecz. Jego zespół to jednak najgorsza drużyna ligi, która jest skazana na walkę o utrzymanie się w elicie. Warto wspomnieć, że w swojej karierze Melvin miał już okazję grać na solidnym poziomie – występował m.in. w izraelskiej Gilgoi Galik czy chorwackiej Cibonie Zagrzeb.
Nieco w cieniu ligowej rywalizacji, toczy się również walka o udział w turnieju Suzuki Puchar Polski, który w lutym odbędzie się w Lublinie. Zagra w nim 7 najlepszych zespołów I rundy EBL oraz Start Lublin. Najbliższy rywal „czerwono-czarnych”, Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, wciąż ma szansę na znalezienie się w tym gronie. Ekipa Artura Gronka, który kilka razy był przymierzany do roli trenera Startu, obecnie jest na 10 miejscu. Do siódmego Kinga Szczecin traci dwa punkty, ale ma również jeden mecz rozegrany mniej niż rywale. Zwycięstwo w Lublinie przedłuży nadzieje bydgoszczan na kwalifikację do tego prestiżowego turnieju.
Piątkowy mecz w hali Globus rozpocznie się o godz. 17.30. Bezpośrednią relację z niego przeprowadzi Polsat Sport Extra.