Już jutro, we wtorek, rolnicy zablokują główne drogi w naszym regionie oraz w kraju. – Jesteśmy pod ścianą. Musimy sprzedawać zboże poniżej kosztów produkcji, bo trzeba spłacać kredyty i kupić nasiona. Już dwa lata dopłacamy do produkcji, bo tanie ukraińskie zboże zalało nasz rynek, szczególnie skupy w Lubelskiem. Nie odpuścimy – mówią zgodnie rolnicy, zapowiadając masowe blokady dróg. Na kilka godzin całkowicie stanie ruch z Lublina w kierunku Rzeszowa, Warszawy. Do rolników dołączyli myśliwi.
Patryk Krzysztoń organizuje blokadę w Modliborzycach. – Zablokujemy węzeł na S19. Od godziny 10 do 16 nikt nie przejedzie w kierunku Rzeszowa. Zablokujemy też drogę wojewódzką na kierunku Modliborzyce- Zaklików – mów Patryk Krzysztoń.
Na mapie protestów w województwie lubelskim stale przybywa nowych lokalizacji. https://www.dziennikwschodni.pl/lubelskie/ktoredy-nie-przejedziemy-policyjna-mapa-blokad,n,1000338389.html
Rolnicy staną na głównych drogach ekspresowych S19 i S17 w kierunku Rzeszowa i Warszawy. Blokady pojawią się także na drogach wojewódzkich. Rolnicy już zgłosili protesty m. in. w Zarzeczu Ułańskim, Żyrzynie, Końskowoli, Rykach, Kozubszczyźnie, Strzeszkowicach, Kraśniku, Dzwoli i Modliborzycach. Lista lokalizacji stale rośnie. Rolnicy zapowiadają całkowite zablokowanie dróg w godzinach od 10 do 15 lub 16. W czasie blokad ruch samochodów na kierunku Rzeszów-Lublin-Warszawa będzie sparaliżowany. Rolnicy zapowiadają także blokady alternatywnych połączeń drogami wojewódzkimi.
Rolnicy stracili cierpliwość. – Od dwóch lat dopłacamy do produkcji rolniczej. Ukraińskie zboże, w cenach dumpingowych, zalało nasze skupy. Polscy rolnicy, aby przeżyć, muszą sprzedawać swoje plony poniżej kosztów uprawy, za darmo. Wiszą nad nimi niespłacone kredyty, a bank upomina się o swoje. Jesteśmy pod ścianą. Nie odpuścimy – dodaje Patryk Krzysztoń z Modliborzyc.
Krzysztoń rotacyjnie jeździ na strajkowy dyżur w Dorohusku. – Policja nie dopuszcza nas do wagonów z Ukrainy. Nie dają nam sprawdzić, co jest wwożone do naszego kraju. To skandal – dodaje.
– Zablokujemy drogę wojewódzką nr 74 w Dzwoli (odcinek Janów Lubelski – Frampol – przyp. red.) – mówi Andrzej Jaworski, rolnik i przedsiębiorca z Chrzanowa. – Powinno nas być 120-150 ciągników. Jeśli blokada dróg nic nie poprawi, sytuacja w rolnictwie nie zmieni się, to pojedziemy blokować centra dystrybucyjne dużych sieci handlowych, Biedronki czy Lidla. Nam to się nie znudzi. Jeżeli ktoś myśli, że odpuścimy, bo przyjdzie czas na wiosenne roboty polowe, to jest w błędzie – dodaje Andrzej Jaworski.
Rolnicza „Solidarność”, główny organizator strajku, zapowiada na 20 lutego zaostrzenie blokady na przejściach drogowych z Ukrainą, w Dorohusku, Hrebennem oraz na terminalach kolejowych w Brodach i Hrubieszowie.
Rolnicze postulaty można zawrzeć w dwóch punktach: Protestujący żądają zakazu niekontrolowanego importu towarów rolno-spożywczych z Ukrainy i innych krajów pozaunijnych niestosujących norm UE oraz rewizji Wspólnej Polityki Rolnej. WPR powinna być spójną polityką regionów, uwzględniającą specyfikę rolnictwa na danym terenie, w tym wsparcia hodowli zwierząt.
Do rolników dołączyli też myśliwi, którzy są wściekli na zaproponowane zmiany w prawie, ograniczające m. in. listę zwierząt łownych. – Żądamy m. in. przekazania łowiectwa pod nadzór Ministerstwa Rolnictwa (obecnie sprawuje go minister środowiska – przyp. red.), wprowadzenia taniego i prostego systemu dostępu do dziczyzny. Narracja pseudoekologów nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ograniczenie polowań doprowadzi do wzrostu populacji zwierzyny i ogromnych szkód w uprawach. Myśliwi są razem z rolnikami – dodaje pan Grzegorz, myśliwy, jeden ze współorganizatorów protestu na drodze ekspresowej Lublin-Warszawa.
Tymczasem minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski rozmawiał w miniony piątek z ministrem polityki rolnej i żywnościowej Ukrainy Mykołą Solskim. Było to już drugie spotkanie obu polityków w tym roku, zorganizowane w formule on-line.
Minister Czesław Siekierski przedstawił ukraińskiemu rozmówcy przyczyny protestów rolników w Polsce. Zwrócił uwagę, że polscy producenci rolni odczuwają brak środków finansowych na zakup nasion czy środków ochrony roślin, mają też istotne zastrzeżenia do Zielonego Ładu. Zaznaczył, że jednym z ważnych postulatów protestujących jest uszczelnienie handlu z Ukrainą.
Minister Mykoła Solski odniósł się ze zrozumieniem do sytuacji rolników w Polsce. Jednocześnie wskazał na niełatwą sytuację rolników w Ukrainie, którzy prowadzą produkcję rolną w warunkach wojennych. Podkreślił, że obecnie ukraińskie firmy większość towarów, w tym zbóż, eksportują przez ponownie otwartą trasę przez Morze Czarne. Stwierdził także, że blokada granicy nie służy wymianie handlowej między Polską a Ukrainą.
Ministrowie zgodzili się na kontynuację prac grupy roboczej do spraw mechanizmu licencjonowania produktów rolnych z Ukrainy.
W niedzielę do protestu rolników w Dorohusku dołączyły delegacje z Niemiec, Belgii, Holandii i Francji. Według szacunków policji, protestujących mogło być nawet ponad dwa tysiące.