37-letni inżynier mechanik (po Politechnice Lubelskiej) ma w tej gminie swój duży sad, firmę i zrzeszenie. Gospodarzy z żoną Beatą, absolwentką AR, i dwójką dzieci. Sad, głównie z jabłoniami i porzeczkami, stopniowo powiększany, ma teraz 23 ha. Współpracuje z firmą Vallo Saft z Gołębiowa k. Sandomierza. Ta płaci solidnie; w br. za porzeczki najwyższej jakości w br. oferuje do 2,50 zł/kg.
Ogrodnictwa i marketingu Z. Chołyk uczył się w praktyce, na studiach podyplomowych, u prof. Eberharda Makosza z lubelskiej AR i w Towarzystwie Rozwoju Sadów Karłowych, któremu profesor prezesuje. Dzięki kontaktom profesora - jako prezes Zrzeszenia Producentów Owoców Stryjno Sad prowadzi rozmowy o dostawie jabłek do ekskluzywnych sklepów w Moskwie. Dzięki zrzeszeniu wie, jak uprawia się i sprzedaje owoce na całym świecie. Był bowiem u producentów owoców m.in. w Chile i RPA. Swoją wiedzą dzieli się z innymi: był jednym z referentów podczas prestiżowego seminarium sadowniczego w Limanowej.
Tak to się zaczęło
Firmę obrotu owocami Kamilex założył przed dziesięciu laty. Na stałe zatrudnia w niej sześć osób, w sezonie, do prowadzenia skupów w gminie Piaski i Rybczewice - więcej. Woli niższą cenę, ale otrzymaną we współpracy z pewną firmą. Z takimi, które nie płacą w umówionych terminach, stara się nie wiązać (choć nie zawsze się to udaje). Gdy okazało się, że jedna firma wszystkiemu nie podoła - trzy lata temu założył wspomniane Zrzeszenie Producentów Owoców Stryjno Sad. Teraz jest ono jedną z najprężniejszych grup producenckich: 41 jego członków osiąga obroty rzędu 3 mln zł rocznie. Razem dbają o szkolenia, dobór najlepszych odmian, pielęgnację i nawożenie drzew, ale przede wszystkim organizują sprzedaż. W hurtowych ilościach oferują przez cały rok 20 odmian jabłek deserowych, czarne porzeczki, orzechy laskowe. Zaopatrują sklepiki, mają swoje boksy w Elizówce, ale ponad połowę owoców sprzedają w marketach. Ich pochodzące z jednego z najczystszych zakątków kraju owoce otrzymały certyfikat IPO. Oznacza to, że są wolne od niepożądanych chemikaliów.
Brakuje dwóch baniek
- Teraz rynek zdobywa ten, kto ma duże partie jednorodnego towaru wysokiej jakości.
W Berlinie mogliśmy dobrze sprzedać swoje jabłka, ale mieliśmy ich za mało. M.in. dlatego rozmawiamy o połączeniu się z czterema innymi zrzeszeniami. Potrzebna jest też sortownia. Gdyby taka powstała, np. przy giełdzie w Elizówce, przyciągnęłaby tam klientów. Przymierzamy się do takiej inwestycji, bo w regionie brak jest chłodni z kontrolowaną atmosferą. Potrzeba nam na to 2 mln zł. Sami możemy wyłożyć najwyżej połowę tej kwoty. Liczymy na pomoc z SAPARD lub preferencyjne kredyty. Pomoc ta obiecywana nam jest już od lat, ale mamy nadzieję, że tym razem pieniądze już otrzymamy i że za rok chłodnia będzie.
Maria Balicka