Najpierw wykłady, a potem szlifowanie umiejętności praktycznych na torze Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy w Lublinie. W sobotę przy ul. Grygowej ruszył cykl bezpłatnych szkoleń dla motocyklistów, organizowany przez Stowarzyszenie Moto-Sekcja. Na 450 chętnych, miejsca było dla 60 uczestników. Kim są i dlaczego przyjechali na takie zajęcia?
Jarosław ze Świdnika, bez stażu na motocyklu:
– Jeszcze nie mam uprawnień, dopiero w poniedziałek zaczynam jazdy, a jestem już po egzaminach teoretycznych. Nigdy nie miałem styczności z motorem, ale jestem bardzo zadowolony, że tutaj trafiłem. Zawsze śmiałem się i dziwiłem tej naklejce, które są na samochodach: "motocykle są wszędzie". Odkąd mam ten motor i brakuje mi jeszcze doświadczenia, ale takie siedzenie przy motorze w garażu i ten strach, że się zaraz wyjedzie… Zrozumiałem, skąd jest ta naklejka. Rzeczywiście, motocykl zawsze jedzie troszeczkę szybciej niż auto i nie zawsze, kiedy coś się stanie, jest to wina kierowcy. Oczywiście, powinien się on rozglądać, ale nie jest też w stanie zauważyć motocyklisty, jeżeli jedzie te 30 km/h szybciej.
Weronika z Lublina, 2-letni staż:
– Takie szkolenia są po to, żebym czuła się bezpiecznie przy zakrętach albo jeżeli zdarzy się jakaś niebezpieczna sytuacja na drodze, to żeby łatwiej sobie z tym poradzić i wyjść z tego cało. Na razie się uczyłam przeciwskrętu i przeciwwagi. Cały tor jest podzielony na trzy części, każda grupa jeździ określony czas i się zmieniamy. Na razie czuję się bezpiecznie na drodze. Miałam tylko jeden incydent na motocyklu – przy hamowaniu awaryjnym za bardzo zblokowałam koło, bo jeszcze wtedy nie miałam abs, a dopiero uczyłam się jeździć i złamałam sobie nadgarstek. Akurat dwie godziny przed egzaminem i już na niego nie pojechałam.
Marcin z Kozienic, 2-letni staż:
– To, czego można się tutaj nauczyć, to nie nauczy się tego nikt na zwykłym kursie na prawo jazdy. Tam jesteśmy przygotowani wyłącznie do egzaminu, mamy go zdać i koniec. Życie zaczyna się dopiero potem, kiedy sami wsiadamy na motocykl, bez instruktora, i wyjeżdżamy na drogę. Na kursie jest zdecydowanie zbyt mało godzin do wyjeżdżenia. Według mnie, takie szkolenia i kursy powinny odbywać się w różnych warunkach – nie tylko w lecie, kiedy jest przyczepność i tak dalej. Również w czasie deszczu kierowcy powinni być uświadamiani, jak się zachować w takich warunkach, co zrobić.
Sylwia z Międzyrzeca Podlaskiego, 6-letni staż:
– Lubię prędkość, ale jeszcze średnio jeżdżę na motocyklu. Myślę, że to nie jest największy grzech motocyklistów, tylko brak umiejętności. Na pewno wcześniej nie próbowałam tak wolno jeździć, tak więc dużo mam jeszcze do poprawy, ale na pewno będzie to szkolenie przydatne. W tej chwili już nie jeżdżę na dłuższych trasach, czasem pojadę tylko na jakiś tor. Kiedyś byłam razem z grupą w Grecji, długo tam jechaliśmy, nie pamiętam ile. Nadarzyła się okazja, to pojechałam z nimi, tylko że jako jedyna byłam na motocyklu sportowym, a oni na turystycznych (śmiech).
Jerzy z Ziółkowa koło Łęcznej, kilkunastoletni staż:
– Do tej pory mi się wydawało, że mam bardzo długi staż, ale po dzisiejszym szkoleniu okazało się, że za krótki. Okazało się, że nie umiem jeździć (śmiech). Prawo jazdy na motor zrobiłem w 1979 roku, później było 30 lat przerwy, a teraz od nowa się bawię, od 5 lat jeżdżę chopperem. Oczy otworzyły mi te niby najprostsze rzeczy, jak dohamowania, slalomy, ale nie jest to takie oczywiste, jak się wydaje. Do tej pory wydawało mi się, że moje umiejętności wystarczają. Były takie sytuacje, że ktoś, gdzieś wyskoczył, ale szczęśliwie mi się udawało. Mój motor jest czarny, ja się ubieram na czarno i jeżeli są takie sytuacje, że jedzie się gdzieś pod drzewami, gdzie jest cień, to nas nie widać. Kiedy nam ktoś drogę zajeżdża, to mniej nas widać, gabarytowo jesteśmy mniejsi.
Mł. asp. Tomasz Łuksik z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Lublinie:
– Jestem tutaj służbowo, ze skierowaniem na kurs motocyklowy z ramienia Wydziału Ruchu Drogowego, celem doskonalenia techniki jazdy. Jest tutaj czterech funkcjonariuszy, jesteśmy z jednej jednostki. To, co widzę jako policjant, zdecydowanie działa na wyobraźnię. Można wywnioskować jedną, podstawową rzecz – różnica prędkości pomiędzy wszelakimi pojazdami, to jest najbardziej zdradliwy temat. Myślę, że zbyt duża prędkość to jest też największy grzech motocyklistów, ale też przecenianie własnych możliwości, dlatego polecam każdemu przyjechać tutaj, zobaczyć, dobrze się zmęczyć i odchodzi wtedy ochota na głupoty w mieście.
Będą kolejne szkolenia
W rozmowie z Dziennikiem Artur Lis, lubelski instruktor jazdy na motocyklu, zapowiadał, że w tym sezonie bezpłatnych szkoleń ma być w sumie pięć – co miesiąc, od maja do września. Informacje o dokładnych terminach kolejnych zajęć oraz o tym, jak można się na nie zgłosić, będą pojawiać się na stronie internetowej Stowarzyszenia Moto-Sekcja oraz na jego profilu na Facebooku.