Rozmowa z Pawłem Majem, prezydentem Puław.
• Co Paweł Maj będzie robił za dwa lata, czyli już po najbliższych wyborach samorządowych?
– Mam nadzieję, że dalej będę służył mieszkańcom i miastu.
• Czyli liczy pan na to, że nadal będzie prezydentem?
– Niezależnie od pełnionej funkcji liczę na to, że mieszkańcy wciąż obdarzą mnie zaufaniem.
• Czy żałuje pan koalicji z PiS?
– W 2020 roku myślę, że nie tylko ja byłem zaskoczony sesją absolutoryjną, na której objawiła się nowa koalicja PiS i Samorządowców Janusza Grobla. Nie otrzymałem wtedy wotum zaufania, a argumentami w tej sprawie było to, że byłem przeciwny powstaniu szpitala jednoimiennego w Puławach, że w kadrze fotoreportera nie mieści się pani przewodnicząca czy wiceprezydent Paweł Szabłowski. Takie było wtedy oficjalne stanowisko klubu PiS.
• Ale żałuje pan, że na początku kadencji doszło do porozumienia z PiS, czy nie?
– Zrobiłem to dla miasta i dzięki temu mam nadzieję kilka uchwał, które są dobre dla miasta i mieszkańców, nie zostało zablokowanych.
• Dlaczego w tej chwili nie potrafi się pan dogadać z radnymi?
– Ja nie widzę, żebym nie potrafił się dogadać, nie jestem z nimi skonfliktowany, chcę współpracować z radą miasta. Niestety radni cały czas personalnie mnie atakują i ze smutkiem zauważam, że tracą na tym mieszkańcy. Niektóre ataki są absurdalne, chociażby ostatni, że byłem na sesji Młodzieżowej Rady Miasta i nie zabroniłem młodzieży mówić o Szkole nr 3. Mimo że ze statutu jasno wynika, że Młodzieżowa Rada Miasta może dyskutować o sprawach dotyczących młodzieży, to przewodnicząca rady zastosowała taki chwyt na dyskusji o absolutorium. Ja próbuję porozumiewać się z radnymi, drzwi mojego gabinetu zawsze są otwarte, zapraszam, ale nie ma odzewu ze strony radnych.
• Potańcówka w marinie, prezydent wyciskający sztangę, otwieramy baseny na wakacje. Przeglądając pański profil na Facebooku można odnieść wrażenie, że Puławy to kraina mlekiem i miodem płynąca. O tym, że bilety na te baseny podrożały, już nie przeczytamy. Czy to zaklinanie rzeczywistości?
– Nie uważam tak. Oczywiście, że chwalimy się pewnymi sprawami, ale to nie jest tak, że o rzeczach trudnych unikam dyskusji. O problemie Szkoły Podstawowej nr 3 również pisałem na swoim profilu. Odnośnie biletów na baseny też komentowałem osobiście na grupach publicznych, gdzie pokazywałem, że mimo tych podwyżek nadal mamy najtańsze bilety w regionie. A jeśli chodzi o komunikację z mieszkańcami, to uważam, że jest bardzo dobra, szczególnie dzięki aplikacji Puławoaktywni. Zgłaszają dziesiątki spraw dziennie i są one wyjaśniane i załatwiane bez zbędnej administracji. Widzimy jak było to potrzebne. Należy także pamiętać, że wydłużono czas pracy Urzędu Miasta do godziny 17, co ułatwia komunikację z mieszkańcami.
• Wspomniał pan o Szkole nr 3. 25 września 2020 roku napisał pan na swoim profilu: „Szkoła która tyle lat była pomijana i przeznaczona do likwidacji, gdzie boisko przypomina kartoflisko, wreszcie będzie mogła godnie służyć naszym dzieciom.” Co zatem się zmieniło, że teraz sam postanowił pan pominąć szkołę nr 3?
– Nie możemy zakłamywać rzeczywistości. Rzeczywistość pokazuje nam, że demografia się nie poprawi i jest nieubłagana.
• A co to konkretnie znaczy?
– Nasze szkoły były budowane i mają warunki do przyjęcia dzieci na moment kiedy rodziło się ich 1000 dzieci. W tej chwili dzieci rodzi się 300 i trend nie wzrasta. Liczyłem na to, że to się zmieni, ale okazuje się, że nie. Mało tego w tej chwili jest ogromny odpływ mieszkańców do okolicznych, ościennych gmin. Mieszkańców ubywa nie dlatego, że jakość życia w mieście się pogarsza, tylko dlatego że bardzo wielu mieszkańców chce mieć domek z tańszą działką za miastem. W Puławach tereny budowlane praktycznie się skończyły. Ten trend jest ogólnopolski, utrzymuje się od 2-3 lat i wzrasta.
• Skoro demografia jest tak niekorzystna to, która szkoła podstawowa zostanie w najbliższych latach zlikwidowana?
– Nie mamy planów w tej chwili, żeby zmieniać strukturę szkół. Nikt o tym nie myśli.
• Ale to trochę przeczy poprzednim słowom. Bo jeśli tak mało rodzi się młodych puławian, którzy pójdą za 7 lat do szkoły, to może trzeba podjąć konkretną decyzję?
– Na razie nie myślimy o tym. Nie zmieniamy struktury szkół, ale uznajemy że niegospodarnością byłoby budowanie następnych obiektów przy szkołach.
• Ale to trochę sprzeczne działania. Z jednej strony nie budujemy dzieciom obiektów sportowych, nie likwidujemy boisk, które sam nazwał pan dwa lata temu kartofliskiem, a z drugiej strony nie likwidujemy tej szkoły, czyli pozwalamy jej trwać w ten sposób.
– Społeczność szkoły ma wyremontowaną salę gimnastyczną. Boisko byłoby już wybudowane wiele temu, ale mieszkańcy go nie chcieli, bo chcieli halę. A ja uważam za niegospodarność budowanie hali w tej chwili, kiedy ona jest wyremontowana. Poza tym po jednej stronie od Szkoły Podstawowej nr 6 dzieli ich tylko kościół, trzy minuty drogi, po drugiej stronie jest „Budowlanka”, też są boiska. Osiem minut stamtąd jest SP 10. Jest to skumulowanie szkół na małym obszarze. A dzieci ubywa nam cały czas.
• Właśnie o tym mówię, może potrzeba zlikwidować „trójkę” i przenieść dzieci do „szóstki”, czy do „dziesiątki”?
– Nie przewiduję możliwości likwidacji tej szkoły. Odbywają się tam normalnie zajęcia, jest sala gimnastyczna wyremontowana w poprzednim roku i nikt nie mówi o likwidacji.
• Czyli będzie decyzja o zwrocie rządowej dotacji na budowę obiektów dla SP3?
– Decyzja być może zapadnie w poniedziałek. W czerwcu spotkałem się z rodzicami z trójki, w tym tygodniu też się z nimi spotykam. Być może zaproponują jak uleczyć demografię i brak dzieci w szkołach. Na razie tego nie zaproponowali.
• Decyzje o zakupie pałacu Marynki zapadła jeszcze za prezydentury Janusza Grobla, ale czy z perspektywy czasu nie uważa pan, że może to była decyzja niewłaściwa, żeby miasto przejmowało te obiekty?
– Jako miasto wzięliśmy na siebie bardzo ważne zadanie jakim jest szerzenie kultury. Mało miast prowadzi swoje muzea, postanowiliśmy kontynuować to dziedzictwo księżnej Izabeli. W Pałacu Marynki widzimy docelowo obiekt muzealny, z tym że w tej chwili cały czas trwają uzgodnienia z konserwatorem zabytków, z którym się spotykałem. Każdy szczegół jest przez niego pieczołowicie analizowany, stąd cały czas trwa procedura projektowa, która ma mam nadzieję, że niedługo się zakończy. Oczywiście jest to ogromne wyzwanie przyszłości, dlatego że szacujemy że remont może kosztować nawet 80 milionów złotych.
• No to skąd wziąć takie pieniądze?
– Rada Miasta poprzedniej kadencji nie myślała, skąd wziąć pieniądze. Liczymy, że powstaną jakieś fundusze rządowe na te cele. Prowadzimy też rozmowy z różnymi fundacjami.
• Za cztery miesiące mijają cztery lata od kiedy jest pan prezydentem. Co się udało panu zrobić w Puławach?
– Na pewno to, że pomimo trudnego okresu, mimo pandemii, mimo spadku dochodów samo-rządów, udało się dokończyć największe inwestycje w historii miasta: budowę hali widowiskowo-sportowej oraz POK „Dom Chemika”, a także ruszyć z budową Mediateki. Powstało też wiele oczekiwanych społecznie inwestycji, m.in. Specjalistyczny Ośrodek Wsparcia przy Kołłątaja, skatepark, błonia miejskie, targowisko miejskie, zmodernizowaliśmy wiele dróg i stworzyliśmy nowe połączenia, jak te przy ul. Mościckiego i Komunalnej. Wymieniliśmy ponadto tabor MZK na niskoemisyjny. W Puławach powstało także wiele mniejszych, ale znaczących dla mieszkańców projektów: skwer przy ulicy Wróblewskiego, plac rekreacyjny przy ZSO nr 2, tężnia solankowa, boiska przy SP nr 6, plac zabaw przy MP nr 3 i zagospodarowanie terenu wokół SP nr 11– w tym nowy chodnik wzdłuż ogrodzenia szkoły, remont sali gimnastycznej przy SP nr 2, parkingi przy ulicach Krańcowej, Jaworowej, Wiśniowej, zatoki autobusowe przy Lubelskiej i Piłsudskiego. Pierwszy raz w historii Puław zadłużenie niektórych mieszkańców względem miasta zaczęło spadać, dzięki wprowadzonemu systemowi odpracowania długów. Kilkukrotnie udało nam się podjąć skuteczne interwencje na szczeblach lokalnych i centralnych, m.in. w sprawie „Stołu Piłsudskiego”, zalewania ulicy pod wiaduktem przy stacji PKP „Puławy Miasto”, czy zmianie przepisów związanych z użytkowaniem składowiska odpadów ZUK (zaoszczędziliśmy kilka milionów złotych). Z mniejszych, ale istotnych spraw należy podkreślić wydłużenie czasu pracy naszego urzędu oraz zmianę systemu rozliczania czasu korzystania z pływalni krytej MOSiR.
• A czego się nie udało zrobić przez te prawie cztery lata?
– To co boli mnie najbardziej, że przez decyzję radnych zablokowano rozwój parkingów miejskich. Zablokowano przebudowę alejek na Skwerze Niepodległości, budowę pumptrucka dla młodzieży, która uważam, że powinna się realizować, a nie siedzieć przed telefonami. Zablokowano też możliwość przenoszenia zadłużonych lokatorów do kontenerów, co trochę wyhamowało program oddłużeniowy. Który i tak jest sukcesem, bo w szczytowym okresie 12 zadłużonych Romów odpracowywało swoje długi. Kilku z nich nadal pracuje.