„Protesty nadchodzą” – alarmuje na swoim Facebooku Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Fizjoterapii. Akcje protestacyjne w całym kraju planowane są na marzec. Nie wiadomo jeszcze, jak będą wyglądały w konkretnych szpitalach, ale pod uwagę brane są zarówno np. absencje chorobowe, jak i bardziej radykalne formy, m.in. głodówki.
– Popieramy zapowiadany przez fizjoterapeutów protest, bo ten ubiegłoroczny niewiele zmienił. Jesteśmy za podwyżką wynagrodzeń, która będzie jednak wynikać z reformy całego systemu. Chodzi przede wszystkim o wzrost wyceny świadczeń – tłumaczy Jarosław Napiórkowski, szef regionu lubelskiego Krajowej Izby Fizjoterapeutów. – W tym momencie wyceny NFZ są tak niskie, że dochodzi wręcz do paradoksów. Na przykład woda, którą musimy zużyć do masażu wodnego, kosztuje więcej niż sam zabieg.
W efekcie szpitale mają coraz większe kłopoty z utrzymaniem fizjoterapii, a fizjoterapeuci odchodzą do prywatnego sektora.
– Tam zarobią znacznie więcej niż 2600 zł „na rękę”, bo taka jest teraz średnia miesięczna pensja fizjoterapeuty w województwie lubelskim. Jeśli nie będzie zmian systemu, niedługo fizjoterapia będzie tylko prywatna. Pacjent za dzień w terapii zabiegowej będzie musiał zapłacić ok. 120 zł – tłumaczy Jarosław Napiórkowski i dodaje, że konieczne jest przekształcenie zabiegów w indywidualną terapię z pacjentem i oddzielenie jej od fizjoprofilaktyki.
– Konieczne jest zweryfikowanie rzeczywistych potrzeb pacjentów, bo nie wszyscy wymagają pomocy w specjalistycznych ośrodkach. To na pewno skróciłoby kolejki i poprawiło dostępność do fizjoterapeuty – zaznacza Napiórkowski. – NFZ powinien płacić za konkretne zabiegi w indywidualnej terapii, której pacjent rzeczywiście wymaga.