Ludowcy alarmują, że tak źle w naszym rolnictwie jeszcze nie było i zarzucają rządowi ignorancję, brak działania
i nieudolność.
– Dzieje się bardzo źle. Rynek został kompletnie zdestabilizowany poprzez napływ niekontrolowany produktów z Ukrainy, do którego dopuściła ignorancja, brak działania i nieudolność rządu premiera Mateusza Morawieckiego – mówił Krzysztof Hetman, prezes Zarządu Wojewódzkiego PSL i poseł do Parlamentu Europejskiego podczas konferencji zwołanej w piątek w Lublinie.
Wraz z innymi ludowcami z naszego regionu informował o dramatycznej sytuacji na polskiej wsi.
– Kiedy w ubiegłym roku zapadła decyzja o niekontrolowanym wwozie zboża i żywności z Ukrainy, PSL i opozycja alarmowały, że przyniesie to zgubne skutki dla polskich rolników i plantatorów. Jednak rząd PiS nie reagował na te alarmy i nie podejmował żadnych realnych działań, aby temu zapobiec – mówił Krzysztof Hetman i przypomniał, że już od 15 lipca ubiegłego roku Polska czeka na zaproponowaną przez klub poselski PSL “Ustawę o ochronie polskiego rolnictwa”.
– Zawarty w projekcie zapis o systemie kaucyjnym przy wwozie żywności do Polski mógłby zagwarantować ochronę polskiego rynku przed niekontrolowanym importem żywności i surowców rolnych z Ukrainy. Tymczasem PiS, rękami Marszałek Sejmu RP Elżbiety Witek, ukrył ją w sejmowej zamrażarce, a sam rząd pozwala na zalewanie naszego kraju produktami ze Wschodu, które miały przez Polskę tylko przejeżdżać – podkreślił lider lubelskich ludowców.
Europoseł Hetman dodał, że 15 września wygaśnie porozumienie ograniczające wwóz do Polski pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika.
– To tylko cztery produkty na które obecnie nałożone są ograniczenia. Polski rynek zalewany jest zbożem, malinami, jagodami, jajkami, miodem i innymi artykułami, które nie przejeżdżają jedynie przez nasz kraj – jak było to zakładane, ale pozostają w chłodniach i magazynach, tym samym uniemożliwiając sprzedaż tych produktów przez polskich rolników – mówił.
Raport druzgocący dla rządzących
Europoseł odniósł się także do raportu parlamentarnego zespołu ds. Zbadania Afery Zbożowo-Drobiowej.
– Wyraźnie widać, że rząd nie działał w obronie polskiej produkcji. Powołany zespół międzyresortowy zebrał się zaledwie trzykrotnie, nie rozpoczęto zapowiadanej budowy terminala zbożowego, nie utworzono korytarzy eksportowych, wwożone produkty nie są kontrolowane, ignorowany jest głos ekspertów – wyliczał uchybienia rządzących Krzysztof Hetman i podkreślał, że polski rynek zalewany jest przez niekontrolowany import mięsa, drobiu, owoców miękkich, jajek, orzechów, miodu i szeregu innych produktów spożywczych, które, podobnie jak zboże, nie podlegają żadnej kontroli jakości.
– Nie znamy zatem ich składu, stopnia skażenia środkami ochrony roślin czy rodzajem stosowanych nawozów, bowiem na Ukrainie nie funkcjonują normy obowiązujące w Polsce i w całej Unii Europejskiej. Mamy prawo wiedzieć, co dzisiaj jedzą Polacy, czym karmią swoje dzieci. Wszystko wskazuje na to, że na nasze stoły w tym roku nie trafią polskie maliny, nie wypijemy soku z polskich porzeczek, nie zjemy polskiego miodu i polskich orzechów. Nie wiadomo, ile przy tym zjemy nawozów, pestycydów i zwykłych trucizn – powiedział Krzysztof Hetman.
– Rząd PiS skazuje polskich rolników i polskie przetwórstwo rolne na bankructwo i rezygnację z upraw. Dzisiaj protestują producenci malin, jutro sytuacja powtórzy się z porzeczkami, jeżynami, jabłkami, warzywami i zbożami. To dramat setek tysięcy rolników, ich rodzin i firm przetwórczych – dodał.
Poseł podkreślił, że nadal wspieramy Ukrainę i Ukraińców walczących z rosyjskim reżimem. Pamiętamy jednak obietnice rządu PiS, że produkty rolne z Ukrainy miały ratować ubogie państwa Afryki, a nie nabijać kasę pośrednikom.
– Do dziś nie poznaliśmy nazw firm, które zarabiały na imporcie zboża z Ukrainy – grzmiał Hetman.
Ceny owoców poniżej kosztów produkcji
W spotkaniu udział wzięli także rolnicy.
Paweł Kargulewicz, plantator malin z powiatu kraśnickiego mówił o cenach owoców miękkich, a także zdradził kulisy interwencyjnego skupu zapowiedzianego przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
–Praktycznie wszystkie owoce są poniżej kosztów produkcji. Czarna porzeczka 1,20 zł, czerwonej praktycznie nie biorą, choć widziałem po 40 groszy. W sklepie, w dyskontach mamy cenę 5,90 zł za małe pudełko półkilogramowe, a tutaj 40 groszy dla plantatora za kilogram. Wiśnia jeszcze nie zbierana, a już cena idzie w dół. Malina utrzymywała się na poziomie 3,5- 3,80 zł za kg klasa wyższa – wyliczał rolnik.
– Według jakiego klucza wybrano punkty, które skupują owoce po wyższych, rządowych cenach, gdy tymczasem reszta nadal oferuje ceny poniżej kosztów produkcji? Plantatorzy malin są rozgoryczeni takim rozwiązaniem i czują, że zostali podzieleni przez rząd. Ta forma pomocy to kpina z nas wszystkich, to plucie ludziom w twarz – mówił Paweł Kargulewicz i dodał, że jeżeli jakieś rozwiązania systemowe nie powstaną, to w naszym regionie plantacje owoców miękkich przestaną istnieć.
Uczestniczący w konferencji Sławomir Sosnowski, były marszałek województwa lubelskiego, od kilkudziesięciu laty pracujący na roli przypomniał, że na Lubelszczyźnie produkuje się 82 proc. malin w Polsce, a nasz kraj zajmuje 3. miejsce w uprawie tych owoców na świecie. Takiej sytuacji w polskim rolnictwie jeszcze nie było.
– Stoimy w obliczu możliwych likwidacji plantacji, a to nie tylko katastrofa dla naszych, lokalnych producentów, to poważny kryzys dla całego kraju i zagrożenie utraceniem wypracowanych przez lata rynków zbytu na świecie. Takiej sytuacji jeszcze nie notowaliśmy. Z roku na rok spada koniunktura w polskim rolnictwie. Mamy najniższy, nie notowany od 20 lat poziom inwestycji w gospodarstwach rolnych – grzmiał Sosnowski.
Franciszek Grela, rolnik z Zamojszczyzny zwrócił uwagę, na brak logiki w działaniach rządu PiS w stosunku do polskiego rolnictwa.
– Zamiast konkretnych rozwiązań, mamy do czynienia z doraźnym gaszeniem pożarów. Chcemy utrzymywać się z pracy własnych rąk, a nie z jałmużny – powiedział.
– PiS od ośmiu lat deklaruje pomoc dla polskiego rolnika, tymczasem w rzeczywistości robi wszystko, żeby go dobić – podsumował konferencję Krzysztof Hetman.