Nastolatek z Puław ma liczne obrażenia ciała i podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Twierdzi, że został dotkliwie pobity przez policjantów. Według funkcjonariuszy chłopak był w stosunku do nich agresywny, a w głowę uderzył się sam.
W minioną sobotę w pobliżu delikatesów przy ul. Sienkiewicza grupa nastolatków piła alkohol, głośno się zachowując i używając wulgarnego słownictwa. Na miejsce przyjechał policyjny patrol. Funkcjonariusze zatrzymali 18-letniego Roberta G., skuli go i zawieźli na komendę. Chłopak trafił do aresztu, a następnie do szpitala, po czym ponownie za kratki.
Do domu wyszedł następnego dnia, po tym jak podpisał oświadczenie, że przyznaje się do znieważenia policjantów i naruszenia ich nietykalności. W poniedziałek na jego ciele widać było świeże ślady pobicia.
Kto go tak urządził? On sam twierdzi, że zrobili to policjanci. – Wzięli mnie za fraki i powalili na ziemię. Powykręcali mi ręce i zaczęli mnie bić. Jeden z nich psiknął gazem, drugi uderzył w genitalia. Powiedzieli, że „mam przej…ne” jak mnie wezmą na komendę. Gdy tam trafiliśmy, chciałem zadzwonić do matki, ale powiedzieli, że nie mogę. Potem w akcie zatrzymania napisali, że nie chciałem z nikim kontaktu. Najgorsze było to, jak mi wciskali palce w szyję, wtedy już prawie odjeżdżałem – opowiada Robert.
Pobity mówi, że gdy wrócił do domu, nie mógł nic jeść ani pić i ciągle wymiotował. Następnego dnia trafił na izbę przyjęć. Jak utrzymuje, prawdopodobnie ma wstrząśnienie mózgu. Poza tym oraz licznymi stłuczeniami i siniakami nic mu nie jest. Sam przyznaje, że został pobity w umiejętny sposób.
Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia kom. Marcin Koper, oficer prasowy policji w Puławach. – Ten mężczyzna nie zastosował się do poleceń policjantów, nie podawał danych, znieważał i naruszał ich nietykalność. Z uwagi na to założono mu kajdanki i przewieziono do jednostki policji. Przez cały czas interwencji zachowywał się wulgarnie, był agresywny, kopał w radiowóz. W areszcie uderzał głową w ścianę i pluł na policjantów – relacjonuje komisarz, zapewniając, że zatrzymanemu założono kaftan bezpieczeństwa i kask ochronny. Wszystko po to, by ten nie zrobił sobie krzywdy.
Komisarz zaznaczył, że chłopak nie chciał podać się badaniu na zawartość alkoholu, a w sprawie znieważania policjantów zostanie skierowane zawiadomienie do prokuratury.
W wersję policji nie wierzy znajoma matki chłopca, która próbuje mu pomóc. Chce dopilnować, by zrobiono mu obdukcję. Zamierza zawiadomić o tej sprawie prokuraturę. Jest przekonana, że policja przekroczyła swoje uprawnienia.
– Zamiast bronić prawa, oni je łamią. Skatowali go, bo nie chciał podpisać, że przyznaje się do znieważania funkcjonariuszy. Gdy był już tak pobity, że chciał stamtąd wyjść, podpisał. To jest zmuszanie do składania fałszywych zeznań. To jest przestępstwo – mówi kobieta, która nie chce wystąpić pod nazwiskiem.
Jednym z dowodów w tej sprawie może być nagranie ze sklepowego monitoringu. Cały teren przed delikatesami znajduje się w oku kamery.