Pięciu Romów zaatakowało kucharza, który przyszedł do lokalu ze swoją dziewczyną. Oboje zostali obrzuceni obelgami. – Powiedzieli, że spalą nam dom i zabiją dziecko. Teraz obawiamy się o swoje życie – nie ukrywa Konrad Teper, który dostał kilka ciosów w twarz. Pobito także jego kolegę.
Do pobicia doszło w środę przed godz. 17 w puławskiej pizzerii „Desperado” na os. Włostowice. Zaczęło się od tego, że jeden z Romów miał niegrzecznie odezwać się do naszego rozmówcy, próbując przejść między stolikami. Konrad Teper, kucharz, który w lokalu był tym razem w roli gościa i razem z dziewczyną czekał na danie, nie zareagował. Ale gdy wychodzący z pizzerii Cygan wspomniał coś o jego matce, ten nie wytrzymał.
– Wstałem i powiedziałem mu, że nie pozwolę, żeby obrażał mnie i moją rodzinę. Wtedy wszyscy zostaliśmy obrzuceni obelgami, Cyganie zaczęli mnie szarpać. Mój kolega, też kucharz, podbiegł do nas, żeby nas rozdzielić, ale jemu też się dostało. Rzucono go na ziemię i skopano. Ma podbite oko. Ja też mam sporo siniaków i stłuczeń – opowiada 25-latek z Gołębia w gminie Puławy.
Jego zdaniem atak ze strony Romów miał charakter rasistowski. – Powiedzieli, że jestem „polską k***ą” i będziemy im wszyscy „czyścić kible”. Moją dziewczyną nazwali polską suką. Krzyczeli, że spalą nam dom i zabiją dziecko – opowiada rozemocjonowany.
Na miejsce przyjechał patrol policji, ale gdy się pojawił, grupa napastników była już poza pizzerią. Konrad razem z funkcjonariuszami ruszył na ich poszukiwania. Podejrzewanych o pobicie mężczyzn znaleziono na ul Kilińskiego. Po wylegitymowaniu, cała piątka została przewieziona do komendy.
– Zatrzymaliśmy ich kilkaset metrów od lokalu. Mężczyźni byli wulgarni i agresywni. Na miejsce wezwaliśmy dodatkowe patrole policji. W trakcie interwencji znieważono jednego z funkcjonariuszy. Wszyscy mężczyźni, w wieku 25, 26, 27, 34 i 44 lat, trafili do policyjnego aresztu. Czterech z nich było nietrzeźwych – mówi mł. asp. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik puławskiej policji.
Przesłuchano także Konrada, jego kolegę, dziewczynę i szefa lokalu. Następnie poszkodowani udali się do szpitala, gdzie zostali przebadani. – Z wypisu z SOR-u wynika, że mamy uszkodzenia ciała, ale dodatkowo zrobimy jeszcze obdukcję. Nie chcemy tak tego zostawić – zapowiada poszkodowany.
Żaden z Romów nie usłyszał jeszcze zarzutów. – Trwają przesłuchania świadków. O losie zatrzymanych zdecyduje prokurator. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa-Lublin Południe – dodaje asp. Rejn-Kozak.
– Boimy się o życie. Mam małe dziecko, nie chcę, żeby mu się coś stało. Chciałbym po prostu móc tutaj normalnie żyć i pracować. Mam jednak wrażenie, że oni czują się bezkarni. Jeśli to wszystko skończy się tak, że będę musiał walczyć o swoje prawa na drodze cywilnej, zrobię to, ale żaden ewentualny „zakaz zbliżania się” na pewno nie rozwiąże tego problemu. Nie sprawi, że poczuję się bezpiecznie – mówi Konrad.
Według policji, zatrzymanym grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności za stosowanie przemocy z powodu przynależności narodowościowej. Ale to nie wszystko. W grę wchodzi także zarzut stosowania gróźb karalnych oraz znieważenia funkcjonariusza na służbie.
>>>