Mieszkańcy Nałęczowa potrzebują targu, a sprzedawcy pracy. Właściciel działki
w centrum miasteczka pozwolił im handlować na swoim terenie.
Już przed świętami na działce Romana Gorala w centrum Nałęczowa rozstawili się straganiarze. - Właściciel działki przygarnął nas do siebie, kiedy nie mieliśmy się gdzie podziać. Na razie nic mu nie płacimy - mówią sprzedawcy, którzy nie chcą się przedstawiać z nazwiska. - To bardzo dobre miejsce do handlu, chcielibyśmy tu pozostać - dodają.
Podobnego zdania są mieszkańcy Nałęczowa, których spotkaliśmy na zakupach. - W naszym mieście musi być taki targ. Tu jest taniej niż w sklepach - mówi Danuta Kamma. - Bardzo mi odpowiada to miejsce, bo jest w samym centrum - dodaje Jadwiga Kuropatwa.
Kłopot w tym, że właściciel działki nie ma jeszcze pozwolenia na otwarcie targu. - Nie wydaliśmy zgody na budowę targowiska, bo brakowało opinii konserwatora zabytków, która w przypadku Nałęczowa jest niezbędna - informuje Bogusław Skocz, kierownik Wydziału Administracji Architektoniczno-Budowlanej Starostwa Powiatowego w Puławach.
W międzyczasie okazało się, że właściciel terenu samowolnie wybrał ziemię ze swojej działki i naruszył skarpę. Postępowanie w tej sprawie prowadzili urzędnicy z puławskiego starostwa oraz nadzór budowlany. Jednak nie dopatrzyli się żadnych nieprawidłowości, a właściciel terenu nadal załatwia formalności. - Dokumenty do konserwatora zabytków złożyłem kilka dni temu - mówi Roman Goral. Czy ją dostanie?
- Wniosek wpłynął bardzo niedawno, dlatego nie wiem jeszcze, jaka będzie nasza decyzja - informuje Dariusz Kopciowski, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków w Lublinie.
Tymczasem nałęczowski Urząd Miasta poszukuje innego miejsca na targ. - Docierają do nas opinie różnych ludzi. Jedni chwalą nową lokalizację, innym się nie podoba -- mówi Mariusz Topolski, zastępca burmistrza Nałęczowa.
Przypomnijmy, że jeszcze do niedawna handlowano kilkadziesiąt metrów dalej. W miejscu tym trwa obecnie budowa "Nałęczówek”, czyli eleganckiego pasażu ze straganami, który ma przypominać zakopiańskie "Krupówki”. Handlarze twierdzą, że ich asortyment, taki, jak odzież czy warzywa, nie będzie tam mile widziany. Poza tym, nie odpowiadają im ceny proponowane przez właściciela terenu.