To już trzeci poważny wypadek drogowy w ostatnich dniach w pow. puławskim i druga ofiara śmiertelna.
Przez kilka godzin rozbity samochód 29-letniego mieszkańca Puław leżał w gęstwinie drzew, zanim natknął się na niego przypadkowy kierowca przejeżdżający obok. Dziś, tuż przed godz. 6 rano mężczyzna, który jechał do pracy zauważył między drzewami wystające koła samochodu na skarpie obok skrzyżowania drogi prowadzącej do Młynek i bramy nr 5 Zakładów Azotowych.
Za kierownicą rozbitego volkswagena passata siedział nie dający oznak życia kierowca. Okazał się nim Tomasz P. z Puław. Jeszcze około godz. 23 poprzedniego dnia był w swoim mieszkaniu. Nikt jednak nie widział, kiedy wyszedł z domu, dlatego policjantom nie udało się do tej pory ustalić, kiedy doszło do wypadku. Poza tym miejsce, w którym samochód wypadł z drogi, jest w nocy rzadko uczęszczane.
W tej chwili trwa ustalanie przyczyn tragedii. - Na jezdni nie znaleźliśmy żadnych śladów hamowania. Nie było też oznak uczestnictwa w nim innych pojazdów - mówi Roman Maruszak, rzecznik puławskiej policji.
Wszystko wskazuje więc na to, że kierowca, zamiast skręcić na łuku drogi, wjechał po prostu z dużą prędkością w gęsty las i zderzył się z wysoką, piaszczystą skarpą. Czy był pod wpływem alkoholu - potwierdzi dopiero sekcja zwłok.
Śmiertelna seria w Puławach
Również w sobotę, tylko że z samego rana, wydarzył się inny wypadek, w którym kierowca, niestety, nie przeżył. Renault laguna kierowany przez 25-letniego Karola B. na prostym odcinku drogi w Kolonii Góra Puławska wypadł z jezdni i uderzył w drzewo. Siła była tak wielka, że auto wręcz owinęło się wokół drzewa.