Puławski szpital zakaźny kończy prace adaptacyjne. Będą kosztowały ok. 800 tys. zł. Sfinansuje je specjalna, wojewódzka dotacja.
Szpital od kilku tygodni przypomina plac budowy. Celem prac jest dostosowanie obiektu do nowych zadań i podniesienie bezpieczeństwa personelu. Zarówno tego, który już teraz ma kontakt z osobami zakażonymi koronawirusem, jak i tych osób, które będą miały ten kontakt w kolejnych tygodniach.
Na każdym oddziale utworzona zostanie czysta i brudna strefa. W tej drugiej będzie można przebywać jedynie w kombinezonach ochronnych, a pomiędzy nimi znajdą się tworzone obecnie śluzy. To pomieszczenia, w których pracownicy będą mogli się przebrać i zdezynfekować, także za pomocą urządzeń wytwarzających podciśnienie.
Zmiany obejmują także pawilon C, w którym znajduje się oddział zakaźny. Ich skutkiem ma być zwiększenie ilości miejsc. Z kolei na parterze głównego gmachu przygotowano część zwaną hotelową, która umożliwi pozostanie w obiekcie tym członkom personelu, którzy nie będą chcieli nocować w swoich domach (na razie z tej możliwości nikt jeszcze nie korzysta).
Zmiany adaptacyjne, jak zapowiada dyrektor SP ZOZ-u, powinny zakończyć się w ciągu najbliższych dni.
Ich najważniejszym celem ma być gotowość do przyjmowania chorych na Covid-19 oraz pacjentów z podejrzeniem infekcji koronawirusem na wszystkich oddziałach puławskiego szpitala specjalistycznego przemianowanego na zakaźny.
Koszt prac budowlanych związanych z dostosowaniem obiektu do nowych zadań to ok. 800 tys. zł. Pomoc finansową tej wielkości puławskiej placówce w tym tygodniu zaoferował lubelski Urząd Marszałkowski.
Czego obecnie najbardziej potrzebuje personel SP ZOZ-u? – Przede wszystkim szczęścia – mówi Piotr Rybak, dyrektor szpitala. Jednocześnie wyraża zadowolenie z postawy całego personelu w czasach pandemii. – Jestem dumny ze wszystkich moich pracowników – podkreśla.
Przypomnijmy, że 26 marca szpital zakaźny w Puławach opuściła pierwsza pacjentka, którą udało się wyleczyć z choroby Covid-19. Mieszkanka powiatu kozienickiego po wykonaniu podwójnych testów została wypisana do domu.
Na oddziale zakaźnym przebywała od 16 marca. Była pierwszą pacjentką ze stwierdzonym zakażeniem koronawirusem, jaką przyjęto w Puławach. Po powrocie z Niemiec, gdzie pracowała, zaczęła czuć się coraz gorzej, więc skontaktowała się z sanepidem. Zgodnie z zaleceniami, nie udała się do lekarza rodzinnego, czy izbę przyjęć. Trafiła bezpośrednio na oddział zakaźny puławskiego szpitala, czym znacząco ograniczyła ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa.