Prokuratura Krajowa prowadzi śledztwo w sprawie bezprawnego uzyskania informacji poprzez założenie nadajnika GPS w samochodzie podejrzanego o korupcję polityka, Włodzimierza Karpińskiego. Czy agenci CBA przekroczyli przepisy?
Według informacji PK, śledztwo prowadzone jest w sprawie bezprawnego uzyskania informacji poprzez założenie i posługiwanie się urzędzeniem nawigacyjnym GPS. Śledczy przesłuchali świadków, którzy mogą mić wiedzę o tym zdarzeniu oraz zawiadamiającego o możliwości naruszenia przepisów.
Nadajnik miał być przymocowany do samochodu Włodzimierza Karpińskiego, byłego ministra skarbu w rządzie PO-PSL wobec którego prowadzone jest osobne śledztwo. Przypominamy, że pochodzący z Puław polityk podejrzewany jest o korupcję - przyjęcie 5 mln zł łapkówki wzamian za ułatwianie wygrywania przetargów na wywóz i zagospodarowanie odpadów od mieszkańców Warszawy przez jedną z firm. Karpiński do winy się nie przyznaje.
W czasie jego zatrzymania, w lutym zeszłego roku, jak podało RMF 24: "na parkingu warszawskiego ratusza doszło do przeszukania samochodu byłego ministra skarbu. Wówczas jeden z funkcjonariuszy sięgnął pod tylny błotnik auta i wyciągnął stamtąd zalepione taśmą urządzenie z magnesami, które wypadło mu z ręki. Przekonywał, że jest to jego telefon komórkowy". Według stacji, agenci CBA tej sytuacji nie zaprotokołowali, ale zrobić miał to adwokat podejrzanego, który wiosną zeszłego roku zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się pod koniec września.
Były minister obecnie jest posłem do Parlamentu Europejskiego. W areszcie przebywał od lutego do listopada zeszłego roku. Po objęciu mandatu europarlamentarzysty uzyskał immunitet. Za zarzucane mu czyny politykowi związanego z Platformą Obywatelską grozi do 12 lat więzienia.