Podczas piątkowej debaty o wąwozie, naukowcy w większości opowiedzieli się przeciwko wybrukowaniu jego dna. Profesorowie zauważyli, że taka ingerencja w jego naturalny stan, mogłaby pogrzebać unikalność tego miejsca. Uczestnicy zebrania zgodzili się natomiast, co do potrzeby uregulowania ruchu turystycznego.
Wąwóz "Korzeniowy Dół" to bez wątpienia jedna z nawiększych atrakcji Kazimierza Dolnego oraz unikatowy, geogoliczny twór w skali kraju i Europy. To dlatego co roku odwiedza go ok. 150 tys. turystów.
Niestety, część z nich niszczy to miejsce wieszając się na korzeniach, wspinając się na ściany, czy drapiąc w nich napisy. Swobodny dostęp do wąwozu, w połączeniu z brakiem podstawowej infrastruktury turystycznej, powoduje że to miejsce się degraduje. - Ta ilość turystów to jest żywioł, z którym musimy coś zrobić - mówi pani Anna z Kazimierza Dolnego.
Podobnego zdania jest radna, Ewa Wolna. - Powinniśmy mówiąc kolokwialnie ogarnąć temat wokół tego wąwozu, zbudować toalety, śmietniki, parkingi i zastanowić się nad wprowadzeniem opłat za wstęp. Złotówka, czy dwa złote to nie jest dużo, a na całym świecie takie unikatowe miejsca mają reglamentowane wejścia. Dzięki temu można było zatrudnić człowieka, który pilnowałby wąwozu, by nikt nie wieszał się na tych korzeniach - argumentuje pomysłodawczyni piątkowej debaty o Korzeniowym Dole.
Jeśli nie beton, to co?
Oprócz mieszkańców i przedstawicieli władz, w dyskusji wzięli udział zaproszeni naukowcy z lubelskich uczelni. Większość z nich opowiedziała się przeciwko wybrukowaniu dna wąwozu, o którym to pomyśle kilka miesięcy temu mówił burmistrz.
Prof. Marian Harasimiuk z UMCS przyznał, że procesy geologiczne w przyszłości doprowadzą do wypadania drzew, których korzenie odsłonił już wąwóz, ale bruk na jego dnie to zły pomysł.
- Powinniśmy zachować ten wąwóz w stanie maksymalnie takim, jakim jest w tej chwili, chroniąc go przed "inwazją turystów" np. poprzez zakaz wejść w trakcie opadów, czy silnego wiatru - mówił profesor, proponując takie rozwiązania jak drewniane progi na dnie, które spowolniłby proces erozji, czy rozwój ścieżek dla turystów wyprowadzających ich także poza obrąb wąwozu. - Tak, żeby pokazać im przy okazji coś więcej - tłumaczył.
Zdecydowanie przeciw brukowaniu wąwozu wypowiadał się także prof. Jan Rodzik, kierownik Roztoczańskiej Stacji Naukowej z UMSC. - Takie utwardzenie dna zubożyłoby jego walory krajobrazowo-dydaktyczne - mówił naukowiec, sugerując użycie do tego celu naturalnych żywic.
Jako przykład możliwości zabezpieczenia zboczy podał natomiast zastosowanie odpowiedniej roślinności. Za użyciem drewnianych progów, które spowolniłyby spływ lessowego mułu i wody w dół wypowiadał się także dr. hab. Gabriel Borowski z Politechniki Lubelskiej.
Parkingi, śmietniki i toalety
O zdanie na temat tego, co należy zrobić z wąwozem zapytaliśmy obecnego na debacie dyrektora Kazimierskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Turystyki. - Trzeba to przeanalizować od każdej strony, naukowej, społecznej, estetycznej, kulturowej. Jestem przekonany, że nie powinniśmy podejmować decyzji o brukowaniu, bo to zniszczyłoby piękno, dla którego turyści do niego przyjeżdżają. Przychylam się natomiast do pomysłu, żeby ten ruch turystyczny regulować i na nim zarabiać - mówi Mariusz Płoszaj-Mazurek.
Na temat koniecznych inwestycji oraz zmian natury administracyjnej mówił burmistrz Andrzej Pisula. Ten zaprezentował zebranych slajdy pokazujące największe problemy dotyczące wąwozu. Chodzi o niewystarczającą ilość miejsc parkingowych, zatrzymujące się po obu stronach krętej ulicy samochody i autokary, brak toalet, śmietników oraz tablic informacyjnych. Burmistrz przyznał, że część turystów bładzi, szukając Korzeniowego Dołu, bo nie ma tablic i strzałek, które by ich naprowadziły. Pisula zwrócił uwagę również na potrzebę wprowadzenia regulacji prawnych, które precyzowały kwestie własności i praw do wąwozu (oraz ewentualnych zysków, jakie mógłby przynosić w przyszłości).
Nie zrujnować unikatu
O tym, że obecnie Korzeniowy Dół nie jest optymalnym produktem turystycznym przekonywał prof. Bogusław Sawicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Jego zdaniem opłata za wstęp do niego powinna wynosić około 2 złotych, co dałoby rocznie około 300 tys. złotych przychodu.
Ekspert od turystyki przedstawił wizję, w której obok wąwozu funkcjonują kioski z pamiątkami, a na spacery po nim przyjezdnych zabierają przewodnicy. Turyści swoje samochody zostawiają na przestronnych parkingach, a wokół nie brakuje toalet. Burmistrz Pisula dodałby do tego wyremontowaną drogę powiatową (ul. Doły) z rozwiązanym problemem wód opadowych i nanosznego na nią błota.
Otwarte pozostaje pytanie o kwestie oświetlenia. Budowa latarni raczej nie wchodzi w grę, bo byłabyto, podobnie jak kostka brukowa, zbyt brutalna ingerencja w wąwóz. Ciekawe rozwiązanie zaproponował dyrektor Płoszaj-Mazurek. - Wiem, że dużą popularnością cieszą się nocne spacery do wąwozu z pochodniami. Być może turyści powinni na miejscu móc wypożyczyć jakiś rodzaj pochodni lub lampionu - powiedział. Jedno jest pewne, kostki brukowej na dnie Korzeniowego nie życzą sobie ani turyści, ani mieszkańcy. - Jeśli byśmy to zrobili, ten wąwóz byłby kolejną, zwyczajną ulicą, jakich mamy w Kazimierzu wiele. A to jest nasz unikat na skalę światową, pamiętajmy o tym - podsumowała Ewa Wolna.