Mieszkańcy naszego miasta, jak i turyści mogą korzystać w Puławach z dwóch miejskich szaletów. Z jednego – przy ul. Kazimierskiej możemy być dumni. Jak na Zachodzie. Czysto, pachnąco i… przytulnie. Niedawno minął termin składania ofert na administrowanie tym wychodkiem. Wygra firma, która robiła to do tej pory. Tylko ona złożyła ofertę. Miasto zapłaci jej za całoroczne administrowanie 3766 zł.
W ubiegłym roku było to 2345 zł. Czy można zrobić na tym interes? Pewnie tak, skoro są chętni. W zimie kokosów na wychodku raczej się nie robi. – Czasem jak przyjdzie z pięć osób, to jest już dobrze – mówi pracowniczka szaletu. Latem przybytek ma więcej klientów, bo w pobliżu zatrzymują się autokary wycieczkowe. Skorzystanie z ubikacji kosztuje złotówkę. Ale warto zapłacić.
Unikajmy jednak drugiego miejskiego WC – przy ul. Piłsudskiego. Tutaj czujemy się jak w prawdziwym peerelowskim szalecie. Delikatnie ujmując, nie pachnie tu zbyt ładnie. Jest za to taniej – 35 groszy kosztuje skorzystanie z kabiny lub pisuaru. No chyba że po „wszystkim” chcemy umyć ręce. Ten luksus kosztuje kolejne 35 groszy.