Nadal nie wiadomo dlaczego w przedszkolu w Starym Pożogu (gm. Końskowola) doszło do serii zatruć wywołanych bakterią Salmonelli. Zagrożenie na szczęście już udało się zażegnać.
Problem z zatruciami w przedszkolu w Zespole Placówek Oświatowych w Pożogu zaczął się we wtorek 27 września. Dwoje maluchów z wysoką gorączką i bólami brzucha trafiło do dziecięcego oddziału zakaźnego puławskiego szpitala. W ciągu następnych dni trafiło tam troje następnych. W piątek, 30 września, informację o zachorowaniach otrzymał puławski sanepid.
– To było o cztery dni za późno – uważa Tadeusz Jankowski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Puławach, który potwierdza, że tuż po otrzymaniu sygnału, jego pracownicy udali się do Pożoga, przeprowadzili kontrolę i zamknęli placówkę. Następnego dnia przedszkole przeszło dezynfekcję.
– Pobraliśmy wymazy od wszystkich pracowników i zaoferowaliśmy bezpłatne badania dla dzieci. Ostatecznie przebadaliśmy 27 z 60 przedszkolaków, których rodzice do nas przyprowadzili. Salmonellę wykryliśmy u piętnaściorga z nich – mówi dyrektor PSSE.
Obecność groźnej bakterii wykryto także u woźnej, którą do czasu wyzdrowienia, odsunięto od pracy. Co dość istotne, badania nie potwierdziły obaw dotyczących żywności ze szkolnej stołówki.
– Żywność była w porządku. Przyczyn zachorowań nie jesteśmy w stanie wskazać. To mógł być nosiciel dorosły lub dziecko – dodaje Jankowski, który przekonuje, że sytuacja jest opanowana, a nowych zachorowań nie ma.
Część rodziców nie jest jednak tego taka pewna. Obawiają się, że źródłem zachorowań była szkolna kuchnia, w której przygotowywane są m.in. śniadania dla przedszkolaków. Dowodem na poparcie tej tezy miały być zachorowania kucharek. Tego jednak szkoła nie potwierdza, a o kolejnych zachorowaniach wśród dzieci już nie słychać. Co innego wzbudza jednak największe obawy mieszkańców. – Obecnie do naszego przedszkola dzieci zdrowe chodzą razem z tymi, które czekają na wyniki badań i tymi, u których wyniki były pozytywne. Prosimy o pomoc – napisali zaskoczeni tym faktem rodzice.
Takie informacje stanowczo zdementowała Małgorzata Urbanek, czasowo, pod nieobecność Bożeny Chabros, pełniąca obowiązki dyrektora ZPO. – To nieprawda, że przebywały u nas dzieci chore. Było tylko jedno dziecko, które chorowało, ale jego rodzice okazali nam zaświadczenie od lekarza, potwierdzające, że jest już zdrowe. Pozostałe dzieci, u których stwierdzono Salmonellę, pozostawały w domach – zapewniała nauczycielka.
W poniedziałek 7 listopada, w związku z nieustającymi obawami ze strony rodziców, p.o. dyrektora, Małgorzata Urbanek zorganizowała specjalne zebranie, podczas którego zdementowała niepokojące wieści o wysokim ryzyku nowych zachorowań.
– Od tamtej pory nikt nie zachorował, nasza szkoła jest bezpieczna – zapewniają pracownicy szkolnej administracji, którzy informacje o rzekomym tuszowaniu nowych przypadków zatruć nazywają plotkami.
O nowych przypadkach zatruć w Starym Pożogu nie słyszeli także pracownicy puławskiego sanepidu, którzy zapewniają, że skończyło się na 15 przypadkach.