Najwyższa Izba Kontroli zakończyła trwającą od kwietnia kontrolę w puławskim SPZOZ. Większość badanych spraw oceniono pozytywnie. Jedną z nieprawidłowości był m.in. kontrakt ze spółką Ikardia zawarty przez byłego dyrektora, który doprowadził do strat w wysokości blisko 1,2 mln zł.
- Zarówno proces likwidacji pralni i kuchni, jak i zawarcie umów na dzierżawę zostały uznane za zgodne z prawem - mówi w rozmowie z nami Jolanta Herda, dyrektor puławskiego szpitala. - Wszelkie stwierdzone nieprawidłowości związane z podpisaniem nielegalnego i niegospodarnego kontraktu z Ośrodkiem Kardiologii Inwazyjnej Ikardia dotyczą czasu, kiedy dyrektorem był Marian Jedliński. Co do zaniechania naliczania kosztów amortyzacji związanych z likwidacją kuchni i pralni - nie miało to znaczącego negatywnego wpływu na sytuację szpitala.
Radny uważa też, że obecna dyrekcja nie zareagowała, mimo że wiedziała o nieprawidłowościach w kontrakcie z Ikardią. - Odpowiednią instytucją, którą należałoby w takim wypadku zawiadomić jest prokuratura lub policja - dodaje Kamiński.
- Nieprawdą jest, że nic w tej sprawie nie zrobiliśmy. Wielokrotnie na komisjach i radzie powiatu informowałam, że kontrakt jest dla szpitala niekorzystny. Powiat przysłał komisję rewizyjną, ale ta nie stwierdziła rażących naruszeń - ripostuje dyrektor Herda. - Z naszej strony podwyższyliśmy m.in. czynsz spółce Ikardia, co przełożyło się na zysk dla szpitala. Poza tym przedstawiliśmy propozycję porozumienia w sprawie wzajemnych rozliczeń, ale spółka się do niego nie ustosunkowała. W związku z tym rozważamy odzyskanie należności na drodze sądowej, a w skrajnej sytuacji rozwiązanie umowy.