![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2014/2014-11/20141114-pulawy-141119763_1c8a9.jpeg)
To mogą być fragmenty murów, które istniały jeszcze zanim powstał pierwszy pałac zbudowany tu przez Lubomirskich. Na terenie osady pałacowej odkopano fundamenty jakiejś budowli.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Znalezisko wyszło na jaw podczas prac prowadzonych na zlecenie IUNG. Chodzi o budowę hydrantów, które będą zabezpieczać dostawę wody w razie zagrożenia pożarem. Początkowo pojawiły się podejrzenia, że znaleziony w ziemi kamień to naturalne złoża. Prace zostały wstrzymane, a wykop poszerzony. I wtedy udało się odsłonić narożnik i ściany fundamentów budowli.
Zarówno IUNG jak i nadzorujący prace wykopaliskowe puławski archeolog Sebastian Wardak mówią, że na razie nie da się jednoznacznie stwierdzić, co udało się odkopać. Może to być obiekt, który powstała jeszcze zanim Lubomirscy w II połowie XVII wieku wznieśli tu swój pierwszy pałac. - Fragmenty odkopanych fundamentów wskazują na coś sporego. Nie jest to raczej mała przybudówka - mówi Sebastian Wardak. - Nasze przypuszczenia są takie, że może to być np. jakiś dwór lub zameczek rodu Tęczyńskich z Końskowoli.
Inna wstępna hipoteza zakłada, że może to być budowla zaprojektowana przez Tylmana z Gameren, której nie ma na dawnych planach.
Oprócz fundamentów w tym samym miejscu znaleziono też fragmenty ceramiki. Jak informuje Sebastian Wardak to kafle ceramiczne nazywane potocznie delftem, sprowadzane z miejscowości Delft w Niderlandach. Początki tych wyrobów sięgają XVII wieku. - Ale prawdopodobnie są związane z późniejszym okresem czasu niż same fundamenty. Być może znalazły się na śmietnisku, które mogło tu później funkcjonować - mówi Wardak.