Mieszkańcy Śniadówki (pow. puławski) głośno sprzeciwiają się planom budowy dużej fermy drobiu w ich miejscowości. Obawiają się znacznego spadku wartości działek, brzydkiego zapachu oraz zahamowania rozwoju wsi. W ostatnią niedzielę wzięli udział w rozprawie administracyjnej poświęconej temu kontrowersyjnemu przedsięwzięciu.
Plany budowy fermy w niewielkiej odległości od zabudowań to obecnie najważniejszy problem mieszkańców Śniadówki położonej w gminie Baranów. Młody przedsiębiorca, Patryk Karaś, kupił już ziemię pod inwestycję i rozpoczął starania o pozwolenie na budowę kurników, studni głębinowych, zbiorników na gaz i mieszalni pasz. Zdobył pozytywną opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a teraz potrzebuje decyzji środowiskowej od wójta Roberta Gagosia. W niedzielę 15 października, wziął udział w zarządzonej przez lokalne władze rozprawie administracyjnej, która była okazją do spotkania się z mieszkańcami wioski.
Ci ostatni wywiesili transparenty z hasłami przeciwko fermie, takimi jak "ich zysk - nasz smród", czy "precz z kurnikami", pytali m.in. o normy emisji zanieczyszczeń, wpływ na środowisko, badania poprzedzające przedłożone dokumenty, czy wątpliwości dotyczące użytych przez inwestora sformułowań. Do tego, że duża ferma nie wpłynie na rozwój wsi, nie dali się przekonać.
– Jesteśmy przeciwni tej fermie. Nasza wieś chce żyć. Młodzież teraz do niej wraca, wiele osób kupuje tutaj działki i budują się, a teraz wszyscy obawiamy się fetoru i spadku wartości ziemi – mówi radna Małgorzata Jankowska, która proponuje, żeby przedsiębiorca swoje kurniki zbudował w znacznie większej odległości od domów, szkoły, czy miejscego stawu. – Najgorzej mają ci, którzy kupili już działki, bo nie wiedzą co dalej robić. Nikt nie chce budować domu koło takiego smrodu – dodaje Anna Gołąbek, sołtys Śniadówki.
Jedną z osób, które marzyły o mieszkaniu w tej wiosce jest Beata Jaruga. – Kupilśmy tutaj działkę, dziewiczy teren, świeże powietrze, byłoby nam tutaj dobrze, a teraz naprawdę nie wiemy co robić. Ta ferma przekreśla wszystkie nasze plany – przyznaje kobieta.
Murem za mieszkańcami stoi rada gminy w Baranowie. Jej przewodniczący Jan Nowak, już zapowiada, że poparcia dla tej budowy nie będzie. – Rada na pewno będzie kwestionować tę budowę, przyjmiemy takie stanowisko, żeby nie zezwolić na wybudowanie tej fermy – zapowiada samorządowiec, zwracając uwagę na zagrożenie epidemiologiczne. – Mamy tutaj hodowle krów i świń, a to bardzo łatwo zapowietrzyć jakąś chorobą – dodaje.
Z obawami mieszkańców nie zgadza się pomysłodawca budowy fermy, inwestor, Patryk Karaś. – Ta inwestycja jest tak zaplanowana, żeby nie była uciążliwa dla nikogo. Wszystko będzie prowadzone według planów i przyjętych norm. Być może mieszkańców przekonałaby wizyta w tego rodzaju nowoczesnej fermie – mówił tuż przed rozprawą.
Zapytany o to, dlaczego wybrał Śniadówkę, Karaś nie kryje, że zaważyły na tym dwie sprawy. – Ta lokalizaja nie jest objęta żadnym chronionym obszarem i jest ona blisko zakładów ubojowych, czyli zbytu – tłumaczy.
To, czy kurniki oraz inne budynki powstaną na działce w odległości około 230-400 metrów od zabudowań mieszkalnych, nie jest jeszcze pewne. – Będzie to zależało także od przychylności mieszkańców, ja liczę na to, że się dogadamy – mówi inwestor.
Na razie przyszłość tego przedsięwzięcia leży jednak w rękach wójta, który może, ale nie musi wydawać decyzji środowiskowej. Jeśli to zrobi - droga do budowy kurniów będzie otwarta. Jeśli nie - inwestorowi zostanie Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a następnie droga sądowa.