Jutro miał się odbyć przetarg na sprzedaż sanatorium MSWiA w Nałęczowie. Ale nic z niego nie wyjdzie, bo nie zgłosił się żaden chętny do kupna.
Siedem pięter, ponad 12 tys. mkw. powierzchni, 200 pokoi i wspaniały widok z góry na całe miasteczko. Budowa sanatorium w Nałęczowie rozpoczęła się w 1984 r. a zakończyła siedem lat temu z braku pieniędzy. Od tego czasu nie udało się znaleźć dzierżawcy dla budowli coraz bardziej popadającej w ruinę. Dlatego kilka miesięcy temu została przekazana w zarządzanie Starostwu Powiatowemu w Puławach.
Starostwo mocno zaangażowało się w sprzedaż budynku. Były reklamy w prasie, powstała nawet specjalna strona internetowa, na której można było poznać walory tego miejsca. Pojawiły się nawet plotki, że potężnym gmachem interesuje się słynny polski biznesmen Tadeusz Gołębiewski, który ma już hotele w Wiśle, Mikołajkach i Białymstoku.
Wiadomo, że terenem interesowali się także inni inwestorzy. W budynku mógłby powstać np. prywatny szpital. Ale wszystkich odstraszyła cena wywoławcza w przetargu - 24,5 miliona złotych plus podatek vat. Ostatecznie nikt nie wpłacił wymaganego wadium (1,5 mln zł) i już wiadomo, że zaplanowany na jutro przetarg się nie odbędzie.
Teren sanatorium w przyszłości będzie sąsiadował z planowanym przez burmistrza Nałęczowa kompleksem basenów z wodami termalnymi. I właśnie ta inwestycja, jeśli dojdzie do skutku, będzie większą zachętą dla potencjalnych kontrahentów. - Na razie widocznie nikt nie chce ryzykować utraty potężnych pieniędzy.
Podejrzewam, że teraz cena powinna ulec obniżeniu - ocenia Andrzej Kozłowski, dyrektor ds. marketingu w Uzdrowisku Nałęczów.
Uzdrowisko nie obawia się konkurencji, która mogłaby otworzyć działalność w sanatorium. Jest wręcz przeciwnie. - Mamy bardzo wielu gości i jesteśmy wręcz zatłoczeni. Dzięki nowej inwestycji może wreszcie nabralibyśmy oddechu - uważa Kozłowski.
Następny ruch będzie należał ponownie do starostwa. Inwestorzy liczą, że cena wywoławcza budynku zostanie znacznie obniżona. - Na razie nie mamy takich planów. Dlatego ogłosimy ponownie przetarg po takiej samej cenie, a dopiero potem będziemy się zastanawiać nad obniżką. Ale nie ukrywam, że będziemy to robić niechętnie - mówi Sławomir Kamiński, starosta puławski.
Pieniądze z przetargu zasilą konto Skarbu Państwa, ale 25 proc. sumy pozostanie w dyspozycji starosty.