Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się działalności polskich uzdrowisk. Okazało się, że Uzdrowisko Nałęczów S.A. nie korzysta z własnej wody mineralnej do celów leczniczych.
Gminy, które chcą uzyskać status uzdrowiska, muszą m.in. posiadać złoża naturalnych surowców leczniczych (woda lecznicza, gazy lecznicze, borowina) i klimat o leczniczych właściwościach.
– Żadna z kontrolowanych miejscowości nie spełniała wszystkich pięciu wymogów określonych dla uzdrowisk – czytamy w raporcie NIK.
W 10 miejscowościach (z 11 badanych) przekroczono dopuszczalne normy hałasu. W tej statystyce przodują uzdrowiska z naszego województwa: Nałęczów i Krasnobród.
Wiele do życzenia pozostawia też poziom zanieczyszczenie powietrza.
– Ponadto, w dwóch uzdrowiskach nie wykorzystywano w lecznictwie uzdrowiskowym surowców znajdujących się na ich obszarach – wytykają inspektorzy.
Tak się dzieje właśnie w Nałęczowie, gdzie uzdrowisko zamiast z wody leczniczej do tzw. zabiegów bodźcowych, korzysta z zamienników. Zdaniem NIK, stoi to w sprzeczności z „ideą leczenia uzdrowiskowego”.
Uzdrowisko Nałęczów S.A. o wynikach kontroli mówi niechętnie. Nie udało nam się wczoraj porozmawiać z żadnym z przedstawicieli zarządu spółki. Do udzielania informacji oddelegowano Dominikę Górską z agencji PR, która zdobyła dla nas kilka informacji od Agnieszki Grzeszczyk, dyrektora ds. medycznych w nałęczowskim uzdrowisku.
Dyrektorka przyznaje, że NIK kontrolował ich w ubiegłym roku, interesując się głównie zabiegami z wykorzystaniem wody. Uzdrowisko zobowiązało się wówczas do wykorzystania wody „Barbara” z własnego źródła do nowych zabiegów. Chodzi o tzw. krenoterapię.
Brak wykorzystywania własnych surowców to nie jedyny grzech polskich uzdrowisk. Z raportu NIK wynika, że co dziesiąty pacjent (w skali kraju) nie otrzymywał wymaganej ilości zabiegów z wykorzystaniem naturalnych surowców, a co trzeciemu leczonemu w szpitalu nie wykonano wymaganych badań lekarskich.
Uzdrowiska regularnie korzystają też z zamienników. Zamiast borowiny stosują żel lub pastę borowinową, zamiast wody leczniczej - płyn siarczkowy, zamiast gazów leczniczych - techniczny dwutlenek węgla. Co gorsze, nie ma norm, które ustalałyby dla nich odpowiednie stężenia, skład, czy jakość. Większość z tych substancji nich w ogóle nie jest rejestrowana jako produkt leczniczy. Nie ma też żadnej pewności, czy ich stosowanie rzeczywiście leczy dolegliwości.
Nałęczowskie uzdrowisko zapewnia, że nielegalnych zamienników nie stosuje.
– Bazujemy wyłącznie na produktach naturalnych, takich jak borowina z Kamienia Pomorskiego – podkreśla Agnieszka Grzeszczyk.
Produkty naturalne również znalazły się w ogniu krytyki kontrolerów. Sposób ich przechowywania w wielu uzdrowiskach pozostawia wiele do życzenia. Natknięto się m.in. na substancje trzymane w pojemnikach bez żadnych oznaczeń (w tym daty przydatności), a nawet w dziurawych workach leżących na gołej ziemi.
– W tej sytuacji pacjent nie może mieć pewności, że podejmowane przez niego leczenie uzdrowiskowe przyniesie spodziewane efekty – czytamy w raporcie.
NIK rekomenduje wprowadzenie na szczeblu centralnym podstawowych standardów leczenia uzdrowiskowego oraz nowego systemu badań surowców, także na etapie udzielania świadczeń zdrowotnych.