Jest akt oskarżenia w sprawie brutalnego zabójstwa Grzegorza Kijowskiego. Piłkarz Garbarni Kurów zginął od serii ciosów nożem. 37-letni Serhii V. odsiadywał już wyrok za podobną zbrodnię
Grzegorz Kijowski zginął w nocy z 16 na 17 września ubiegłego roku. Jego śmierć wstrząsnęła mieszkańcami Kurowa. 32-latek został zamordowany w bardzo brutalny sposób. Zabójca dźgał go nożem po całym ciele, przebijając m.in. tętnicę szyjną. – Wykrwawił się w ciągu kilku minut – ocenili później lekarze.
Podejrzany o zabójstwo 37-letni Ukrainiec Serhii V. został zatrzymany kilka godzin później. Jak się okazało, na 17 września planował powrót do domu. Ostatnią noc przed wyjazdem spędzał w pizzerii przy ul. Warszawskiej w Kurowie. Tam natknął się na Grzegorza Kijowskiego.
32-latek właśnie wrócił z wyjazdowego meczu piłki nożnej. Spędzał wieczór z kolegami, pili alkohol. Z aktu oskarżenia, który trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie wynika, że już w barze mogło dojść do sprzeczki z Ukraińcem. Serhii V. miał zaczepiać barmankę. Kobieta bała się go. Grzegorz K. wraz z kolegami postanowili, że odprowadzą ją do domu.
Nad ranem mężczyźni wyszli na zewnątrz. Czekali na barmankę. Był tam również Serhii V. Kobieta nie chciała jego towarzystwa, odeszła więc z jednym z kolegów Grzegorza K. Jego drugi znajomy pojechał do domu, 32-latek został sam z Ukraińcem. Nie wiadomo, czy między mężczyznami doszło wówczas do sprzeczki.
Po dłuższej chwili znajomi piłkarza i barmanka z pizzerii ponownie na siebie trafili. Poszli w kierunku skweru przy trasie Lublin-Warszawa. Po drodze zauważyli Grzegorza K. Był sam, nie potrafił powiedzieć, co się stało z Ukraińcem.
Jak później ustalili śledczy – Serhii V. stał wtedy na pobliskim skwerze i obserwował pozostałych. Później szedł za Grzegorzem K., jego znajomymi i barmanką. Niespełna 200 metrów od swojego domu Grzegorz K. pożegnał się z ostatnim z kolegów i dalej poszedł sam. Rano, nieopodal wejścia do bloku sąsiad znalazł zmasakrowane ciało piłkarza.
Policjanci szybko trafili na Ukraińca. Tuż po zbrodni wypłacił 500 zł za pomocą karty skradzionej 32-latkowi. Zabrał mu również telefon. Serhii V. wyjaśnił później śledczym, że miedzy nim, a piłkarzem doszło do sprzeczki. Grzegorz Kijowski miał go nazwać „banderowcem” i sięgnąć po nóż. Ukrainiec twierdził, że mu go wyrwał i sam zadał ciosy. Przyznał się do zabójstwa. Kiedy zorientował się, że 32-latek nie żyje, wypalił papierosa i okradł zmarłego. Potem wrócił do gospodarstwa, w którym pracował, i wyprał spodnie z krwi. Rano właścicielka gospodarstwa odwiozła go na przystanek, z którego miał odjechać w kierunku granicy.
Serhii V. był już skazany za zabójstwo. Ukraiński sąd wymierzył mu za to karę 15 lat więzienia. Mężczyzna wyszedł na wolność lutym 2016 r. Teraz grozi mu dożywocie.