Grzegorz Kuna, radny powiatu puławskiego, to jeden z największych przegranych ostatnich wyborów samorządowych. Nie dość, że nie został członkiem zarządu powiatu, to na dodatek stracił stanowisko wicedyrektora lubelskiej inspekcji handlowej. Pomoc dłoń wyciągnął ku niemu marszałek.
Pochodzący z gminy Kurów samorządowiec, polityk Prawa i Sprawiedliwości, jeszcze kilka miesięcy temu znajdował się na fali wznoszącej. Pracował jako wicedyrektor wojewódzkiej inspekcji handlowej w Lublinie, a jego polityczne ugrupowanie oferowało mu stanowisko etatowego członka zarządu powiatu puławskiego. Zwycięstwo PiS w powiecie puławskim wydawało się przesądzone, więc Grzegorz Kuna, by móc zacząć nową pracę, złożył wypowiedzenie w inspektoracie. Tymczasem już na pierwszej sesji rady powiatu okazało się, że PiS większości nie ma, bo jeden z ich radnych, Bogdan Krześniak, przeszedł na stronę dawnej opozycji i to on został członkiem zarządu. Kunie w tej sytuacji została jedynie funkcja szeregowego radnego powiatu.
Samorządowiec w tej sytuacji starał się o unieważnienie swojego odwołania ze stanowiska z-cy dyrektora inspekcji. Jego pismo najpierw trafiło na biurko szefa tej instytucji, Dariusza Jeziora, a następnie zostało przekierowane do wojewody lubelskiego. Zdaniem polityka PiS-u, skoro decyzję o rezygnacji z pracy podjął na skutek "wprowadzenia go w błąd przez inne osoby", to jest to argument do jej unieważnienia. Krzysztof Komorski, wojewoda z Platformy Obywatelskiej, z taką argumentacją się jednak nie zgodził.
- Zdaniem wojewody odwołanie Grzegorza Kuny było skuteczne i nie ma możliwości przywrócenia go do pracy - przyznaje Dariusz Jezior, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Lublinie.
Powiatowego radnemu została jeszcze możliwość skierowania sprawy do sądu, ale na razie takiego ruchu samorządowiec nie wykonał. - Głęboko się nad tym zastanawiam, ale nie wykluczam również, że przyjmę decyzję wojewody - przyznaje w rozmawie z nami puławski samorządowiec.
Tymczasem dyrektor inspekcji stara się o powołanie nowego zastępcy. - Bardzo by się przydał, bo pracy jest dużo. W tym roku na urlopie byłem tylko przez dwa dni - mówi szef inspektoratu. Jak dodaje, rozmowy na temat nowego wicedyrektora trwają. Zgodnie z przepisami powołuje go wojewoda po akceptacji szefa UOKiK-u. - Jest szansa, że jeszcze w tym miesiącu taka osoba się pojawi - zdradza nam dyrektor Jezior.
Co ciekawe, Grzegorz Kuna, mimo zamieszania związanego z utratą dyrektorskiej posady, na lodzie nie został. - Pracuję w jednej z jednostek samorządowych - powiedział nam powiatowy radny. Gdzie dokładnie tego zdradzić już nie chciał. Znalezienie takiej informacji zajęło nam chwilę.
Polityk PiS otrzymał etat w jednostce podległej lubelskiemu Urzędowi Marszałkowskiemu. Chodzi o stanowisko do spraw opłat w Centrum Zarządzania Gospodarką Odpadami przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie. To jednostka podlegająca Departamentowi Środowiska i Zasobów Naturalnych.