Samorządowiec z Prawa i Sprawiedliwości rzucił posadę z-cy dyrektora inspekcji handlowej dla obiecanego stanowiska w zarządzie powiatu puławskiego. Gdy niespodziewanie PiS stracił władzę w powiecie, radny został z niczym. Czy pomoże mu wojewoda?
Lokalna polityka bywa nieprzewidywalna. W tym miesiącu przekonał się o tym Grzegorz Kuna.
Pochodzący z gminy Kurów samorządowiec PiS od kilku lat był zastępcą dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Lublinie.
W ostatnich wyborach uzyskał również mandat radnego powiatu puławskiego. Jego ambicje były jednak znacznie większe. Gdy działacze PiS obiecali mu stanowisko etatowego członka zarządu powiatu puławskiego, ten bez wahania rzucił pracę w inspekcji.
Taki krok był konieczny do nawiązania stosunku pracy z nowym pracodawcą, gdyż prawo zabrania piastowania jednocześnie funkcji kierowniczych w organach administracji rządowej i samorządowej. Żeby zatem wyczyścić swoją sytuację kadrową, Kuna osobiście złożył wniosek o swoje odwołanie.
Stosunek pracy z nim został rozwiązany za porozumieniem stron, a więc bez prawa do trzymiesięcznej odprawy. Cała procedura przebiegła sprawnie.
Udało się zdążyć przed pierwszą sesją nowej kadencji rady powiatu.
Lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości byli pewni, że władzę utrzymają.
W końcu do 23-osobowej rady powiatu udało im się wprowadzić 12 radnych. Gdy zaczynały się obrady, nie wiedzieli, że jeden z nich jest już w przeciwnym obozie.
Radny Bogdan Krześniak, nazywany dzisiaj „zdrajcą PiS-u”, niespodziewanie zmienił polityczny front i za stanowisko członka zarządu poparł Koalicję Obywatelską.
W ten sposób PiS władzę w powiecie stracił, a Grzegorz Kuna został bez pracy.
Samorządowiec stara się o powrót do wojewódzkiego inspektoratu.
– Wniósł o uchylenie skutków swojego odwołania, ale ja nie mam kompetencji, żeby takie pismo rozpatrzeć. Dzisiaj skierowa-łem je do organu, który odpowiada za powoływanie i odwoływanie kierownictwa inspekcji handlowej, czyli wojewody – mówi nam Dariusz Jezior, szef tej instytucji. – Prywatnie mogę powiedzieć, że z panem Grzegorzem bardzo dobrze mi się współpracowało i chętnie widziałbym go z powrotem na stanowisku mojego zastępcy.
Odwołany w swoim wniosku podnosi argument podjęcia błędnej decyzji pod wpływem innych osób, które nie dotrzymały wobec niego ustalonych zobowiązań.
Czy tego rodzaju okoliczności przekonają wojewodę lubelskiego, Krzysztofa Komorskiego? Przekonamy w ciągu najbliższych tygodni. Tymczasem zwolnione stanowisko w inspektoracie pozostaje nieobsadzone. Konkursu, jak zapewnia dyrektor Jezior, nie będzie.
Co na to wszystko Grzegorz Kuna?
– Mleko się rozlało. Sądziłem, że poważni ludzie dotrzymują umów. Stało się inaczej. Zostałem oszukany, podobnie jak nasi wyborcy. Gdybym wiedział, że to się tak skończy, na pewno podjąłbym inne decyzje, ale czasu nie cofnę – mówi radny. Dodaje, że do sądu na razie się nie wybiera. – Analizuję dokumenty i rozważam różne scenariusze – przyznaje samorządowiec.