Młody mieszkaniec gminy Kazimierz Dolny nie miał prawa jazdy, ale nie przeszkadzało mu to w poruszaniu się po drogach samochodem. Zupełnie lekceważył także sądowe zakazy ich prowadzenia. Żeby uniknąć policyjnej kontroli, zgasił światła i próbować uciec do lasu. Bez powodzenia.
W ostatni czwartek wieczorem na ul. Włostowickiej w Puławach funkcjonariusze drogówki "suszyli" kierowców w ramach akcji wspierającej bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów. Gdy wycelowali urządzenie w kierunku nadjeżdżającego BMW na ekranie pojawiła się informacja, że auto porusza się o 23 km/h szybciej, niż powinno w terenie zabudowanym. Umundurowany policjant pomachał latarką z czerwonym światłem, dając kierowcy sygnał do zatrzymania się. Na ten widok kierowca wcisnął mocniej gaz i odjechał.
Jeśli sądził, że policjanci puszczą go wolno, mylił się. Wsiedli do radiowozu, włączyli syrenę i popędzili za nim. Kierowca BMW wjechał na osiedle, a następnie skierował się w szutrową drogę prowadzącą w kierunku Skowieszyna. Żeby zgubić pościg wyłączył światła, ale na niewiele mu się to zdało. Gdy radiowóz znalazł się tuż za nim, 20-latek skapitulował.
Okazało się, że w aucie znajdowały się jeszcze dwie inne osoby. Młody kierowca nie miał prawa jazdy, ale to nie wszystko. Mimo niewielkiego stażu za kółkiem, ciążyły na nim trzy aktywne sądowe zakazy kierowania pojazdami mechanicznymi. Ponadto, jego samochód nie został dopuszczony do ruchu. Nie miał aktualnych badań technicznych. W związku z tym, funkcjonariusze zatrzymali dowód rejestracyjny i ukarali 20-latka mandatem.
Za niezatrzymanie się do kontroli młody kierowca znów stanie przed sądem. Grozi mu do 5 lat więzienia.