W Puławach trwa rywalizacja o to, kto zagwarantuje podwyżki dla pracowników samorządowych i oświaty. Te zostały już zapowiedziane przez prezydenta Pawła Maja, ale tylko ustnie. Ich pisemną gwarancję zaproponował radny Janusz Grobel, korzystając ze środków na budowę pumptracka.
Podczas obrad komisji oświaty, były prezydent Puław złożył wniosek o przesunięcie 2,2 mln zł z budowy toru dla rowerzystów na podwyżki dla miejskich urzędników, w tym pracowników obsługi szkół i przedszkoli (bez nauczycieli). Wniosek otrzymał poparcie komisji, więc jeszcze w tym miesiącu powinien trafić na sesję.
Radny Janusz Grobel ma szansę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Inicjując gwarancję podwyżek, może zyskać miano tego, dzięki któremu zostaną one przyznane. Co prawda Paweł Maj wcześniej zdążył ustnie zapowiedzieć wolę podwyższenia wynagrodzeń dla pracowników w przyszłym roku, ale w nowym projekcie budżetu żadnych kwot na ten cel nie wpisał. Drugą pieczenią eks-prezydenta byłoby pozbawienie swojego następcy satysfakcji z dotrzymania obietnicy budowy pumptracku.
Przyszłość samego toru planowanego przy Rybackiej w tzw. Maćkowym Dole wydaje się więc niepewna. Jeśli nie powstanie, pumptrack może dołączyć do innych niezrealizowanych zadań, które z powodu braku akceptacji rady miasta, odłożono na półkę (jak utwardzanie ścieżek na Skwerze Niepodległości).
Z drugiej strony, można zapytać, czy wydawanie ponad 2 mln zł na puławski pumptrack w sytuacji, gdy w tym roku przy Niemcewicza powstał najdroższy w województwie skatepark, a wokół miasta oraz w jego granicach wiją się kilometry ścieżek rowerowych - jest ekonomicznie uzasadnione. Zwłaszcza że nie słyszymy o planach pozyskania dotacji na ten cel, co oznacza, że cała ta suma mogłaby uszczuplić miejską kasę.
Losy pumptracka to obecnie tylko jedno ze zmartwień prezydenta, bo jak pokazało głosowanie na komisji oświaty, opozycja może odrzucić nie tylko tę inwestycję, ale także cały projekt budżetu miasta na 2022 rok. To ostatnie wydaje się mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Szczególnie jeśli prezydent postawi na swoim i odrzuci wnioski złożone przez radnych.
- Myślę, że do tego nie dojdzie, ale mówię to w swoim imieniu - zaznacza radny Michał Śmich z klubu PiS. Podobnego zdania jest radny Mariusz Cytryński z Koalicji Samorządowej. - Jeśli prezydent poprawi projekt budżetu zgodnie z wolą radnych, nie sądzę by cała uchwała została odrzucona - zakłada samorządowiec.