Mieszkańcy Puław z rozczarowaniem opuszczali w czwartek wieczorem urząd miasta, po tym jak radni zabrali im możliwość zabrania głosu w sprawie kontrowersyjnego "Programu integracji społeczności romskiej". Uchwała na wniosek prezydenta została wycofana z porządku obrad rady miasta.
W czwartek, gdy puławscy radni mieli decydować w sprawie pierwszego "Programu integracji społeczności romskiej", sala obrad pękała w szwach. Przyszli m.in. kibice, przedstawiciele organizacji Narodowe Puławy i mieszkańcy bloków komunalnych.
Dyskusję rozpoczął i zakończył prezydent Janusz Grobel, który już na początku sesji poprosił radnych o jednoznaczne stanowisko w sprawie programu. Chodziło o to, żeby w przypadku braku poparcia dla niego, nie prowadzić nad nim dyskusji.
– Jesteśmy tutaj po to, żeby rozmawiać o tym, co jest ważne dla naszych mieszkańców i rozwiązywać trudne sprawy – odpowiedziała radna Marzanna Pakuła (PiS), która początkowo była przeciw rezygnacji z dyskusji.
Gdy jednak nadszedł czas rozmowy, sytuacja zupełnie się odwróciła. Przewodnicząca rady miasta Bożena Krygier (PiS) nie dostrzegła chęci zabrania głosu przez radnego Pawła Maja, udzieliła go Marzannie Pakule, a ta po upewnieniu się, że program nie został poddany tzw. konsultacjom społecznym, złożyła formalny wniosek o zdjęcie go z porządku obrad.
– To nie dobrze, że ten program nie był konsultowany. Radni powinni słuchać mieszkańców. Pamiętajmy, że to my jesteśmy dla nich, a nie oni dla nas. Proponuję przeniesienie tego tematu na grudzień – zaproponowała.
Wniosek formalny musi być głosowany od razu i tak się stało. Za pierwszym razem co prawda nie przeszedł, bo zbyt wielu radnych (PSPP, PO) wstrzymało się od głosu, ale wtedy do akcji wkroczył prezydent, który złożył swój wniosek o wycofanie projektu uchwały. Wówczas wniosek poparła już niemal cała rada miasta. W efekcie ani czekający na zabranie głosu mieszkańcy, ani radny Paweł Maj, nie otrzymali szansy na wypowiedzenie się.
– To jest hańba – komentował rozgoroczony radny Paweł Maj, przekonany o tym, że przewodnicząca rady miasta popełniła błąd.
Tuż po tym, większość obecnych na sali mieszkańców Puław, opuściła salę obrad. Byli rozczarowani, że nie udzielono im głosu, choć bardzo na to liczyli.
– To jest karygodne. Ja wziąłem sobie specjalnie dzień wolny, żeby tutaj przyjść. Chciałem powiedzieć, że ten program pomocy Romom niczemu nie służy, bo na ich aktywizację zawodową przeznaczono znikome środki, a większość miało iść na wspomaganie socjalne. Mówią nam, że pieniądze mają być z Unii, ale ja powiem tak - nawet jakby miały przypłynąć do nas z Mozambiku, to taki program nadal byłby po prostu demoralizujący – komentował na gorąco Alan Lewczuk, jeden z mieszkańców.
Podobne zdanie ma Maja Perkowska-Szymanek, która nie przebierała w słowach po opuszczeniu sali. – Liczyliśmy na rozsądek radnych, ale okazało się, że są dalecy od rozsądku. Ten program, który mieli dzisiaj przyjąć powiększyłby tylko podział pomiędzy nami i Romami. Chciałam zabrać głos, ale władza potraktowała nas z buta. A radnej Pakule trudno nie zarzucić cynizmu, bo jedną ręką wnioskuje o konsultacje społeczne, a drugą odbiera nam prawo głosu w dniu dzisiejszym.
– Dlaczego mamy remontować mieszkania tylko tam, gdzie jest społeczność romska, a nie zrobimy tego wszędzie. Jak wtedy poczują się Polacy mieszkający w tym samym bloku, przy tej samej ulicy – pytał inny, zdenerwowany na władzę puławianin.
Radna Marzanna Pakuła w swoim wniosku o zdjęciu programu z porządku nie dostrzega niczego niestostownego. Jak wyjaśnia, mieszkańcy, którzy chcą zabierać głos, mogą robić to na posiedzeniach komisji. – Chętnie widziałabym ich na komisji, gdzie byłaby okazja do porozmawiania. Sesja to nie jest "targowica". Na pewno będzie jeszcze okazja, żeby zabrali głos – tłumaczyła.
Czy tak będzie, nie wiadomo. Wiceprezydent Ewa Wójcik przyznała, że jeszcze nie wie co będzie dalej z programem.
– Musimy tę sprawę przeanalizować – stwierdziła, nie kryjąc, że nieprzyjęcie programu może oznaczać brak szans na pozyskanie środków zewnętrznych. To z kolei może doprowadzić do tego, że jeśli Puławy mimo wszystko będą realizować założenia programu, finansować go będą musiały już z własnych środków.