Radny powiatu puławskiego nadal sprawuje mandat. Sąd uznał że jest winny. Kiedy samorządowiec może stracić władzę?
Od prawomocnego wyroku skazującego powiatowego radnego za usiłowanie kradzieży prądu wkrótce minie dwa miesiące. Mimo to Zbigniew A. nadal pełni swoją funkcję, bo sądy wśród których krążą jego akta, nie spieszą się do zawiadamiania właściwego komisarza wyborczego.
Przypominamy, że chodzi o sprawę radnego powiatu puławskiego z gminy Janowiec, którego Sąd Okręgowy 21 października uznał za winnego usiłowania kradzieży energii elektrycznej i skazał na 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz grzywnę. Wyrok jest prawomocny. W związku z tym, mowa o przestępstwie umyślnym, a rzecz dotyczy radnego, sąd powinien przesłać do właściwej delegatury wyborczej odpis wyroku z potwierdzeniem jego prawomocności. Na tej podstawie komisarz wyborczy mógłby wydać stosowne obwieszczenie o wygaszeniu mandatu. Tak się jednak nie stało. Postanowiliśmy sprawdzić dlaczego.
Tryby sądowej machiny zwolniły
Za punkt odniesienia możemy przyjąć podobną sprawę z wiosny tego roku, kiedy skazany za niedopełnienie obowiązków został ówczesny wójt gminy Puławy, Krzysztof Brzeziński. W tym przypadku sądowa administracja zadziałała niczym szwajcarski zegarek. Bezpartyjny samorządowiec na obwieszczenie komisarza czekał niecałe 3 tygodnie od wyroku (23 marca -12 kwietnia). Delegaturę powiadomił wtedy bezpośrednio Sąd Okręgowy.
W przypadku radnego Zbigniewa A., który do rady powiatu puławskiego dostał się z listy Prawa i Sprawiedliwości, tryby urzędowej machiny kręcą się znacznie wolniej. Od wyroku minęło już 7,5 tygodnia, a komisarz wyborczy, Piotr Łaguna, nadal nie otrzymał sądowej korespondencji. Nie może wydać zatem orzeczenia, co uniemożliwia wygaszenie mandatu skazanego samorządowca.
Krążenie akt i L4
Mogłoby się wydawać, że dokument zniknął gdzieś po drodze pomiędzy sądem, a delegaturą, ale prawda jest inna. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym Sądu Okręgowego, ten listu zwyczajnie nie wysłał. Trzymał u siebie akta przez miesiąc (były potrzebne do uzasadnienia), po czym przesłał je niżej, do Sądu Rejonowego w Puławach. Pech chciał, że w tym czasie prezes SR, Joanna Chimosz, przebywała na zwolnieniu lekarskim. Gdy wróciła, akt już nie było - wróciły do Lublina, tym razem do Sądu Apelacyjnego. Żadna z tych instytucji do dzisiaj nie zdecydowała się na powiadomienie komisarza.
- Przyznaję, że takie zawiadomienie powinno zostać wysłane. Nie mam żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z przestępstwem umyślnym i celowym, a wyrok jest prawomocny. Dlatego niezwłocznie się tym zajmiemy - zapewnia Joanna Chimosz, prezes Sądu Rejonowego w Puławach.
Sędziowie nie czytają gazet
Skąd ta zwłoka? - Podejrzewam, że sędziowie naszego wydziału karnego mogli nie wiedzieć, że skazany w tej sprawie jest radnym. W przypadku wójta gminy Puławy było inaczej, bo funkcja ta wynikała z samej treści wyroku. W aktach tej sprawy informacji o tym, że skazany posiada mandat radnego nie było - dodaje.
To o tyle interesujące, że skazanie radnego z gminy Janowiec zostało zauważone przez media. Dziennikarze pytali o tę sprawę zarówno sąd, pracowników lubelskiej delegatury, a także przewodniczącego rady powiatu puławskiego.
Cytując byłego premiera "wszyscy wszystko wiedzieli", ale nikt niczego nie zrobił. Przewodniczący rady powiatu, Janusz Wawerski, czekał na obwieszczenie komisarza wyborczego, a ten na odpis wyroku z sądu. Pechowo jednak, skazany pan A., były przewodniczący rady gminy Janowiec, od lat radny powiatu puławskiego dla sędziów z Puław jest postacią zupełnie anonimową. - Sędziowie mogli nie czytać lokalnej prasy i tej historii zwyczajnie nie znać. Do naszego sądu wpływa rocznie 978 spraw - przekonuje prezes Chimosz.
Głosowania do powtórki, dieta do zwrotu?
W efekcie tego nierozpoznania, nadal czekamy na obwieszczenie komisarza o wygaśnięciu mandatu Zbigniewa A. W międzyczasie radny, który jak przekonuje - czuje się niewinny i będzie ubiegał się o kasację, wziął udział w październikowej i listopadowej sesji rady powiatu. Brał także udział w głosowaniach, co może być problematyczne w sytuacji, gdy mandat straci. Chodzi o to, że zgodnie z prawem, jeśli tak się stanie, datą jego utraty będzie 21 października.
- To może być pewien problem, ale tylko wtedy jeśli któraś z podjętych od tamtej pory uchwał przeszłaby jednym głosem, a ten oddany przez radnego A. byłby decydujący. W takim przypadku prawdopodobnie musielibyśmy powtórzyć dane głosowanie. O opinię na pewno wystąpimy do nadzoru prawnego wojewody - mówi Waldemar Orkiszewski, sekretarz powiatu puławskiego.
Niejasna pozostaje również kwestia pieniędzy, czyli diet, które wypłacono skazanemu radnego za jego udział w dwóch sesjach rady powiatu (lub trzech, jeśli weźmie udział także w tej grudniowej). Powiatowi urzędnicy, w przypadku wygaśnięcia mandatu pana A., nie wykluczają wystąpienia do niego o zwrot pieniędzy. Ten może się jednak bronić faktem, że do udziału w sesjach został dopuszczony. O tym, jak ta sprawa zostanie zakończona, będziemy informować.