Szumów, Wólka Nowodworska, Olesin, Klementowice, Dęba, Kurów - to sołectwa, których mieszkańcy narzekają na szkody powstałe w wyniku działalności bobrów. Budowane przez nie tamy prowadzą do zalewania lokalnych dróg, łąk i pól uprawnych. Zwierzętom grozi odstrzał.
Władze Kurowa zwróciły się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie z wnioskiem o redukcję populacji bobrów na terenie całej gminy. Na ich odstrzał gotowi są miejscowi myśliwi z koła łowieckiego. W grę wchodzi również płoszenie zwierząt, by skłonić je do przenosin w miejsce, w którym ich działalność nie będą prowadzić do szkód. Rolnicy narzekają, że tamy tworzone na lokalnych ciekach wodnych, rzece Kurówce, Białce oraz na łączących się z nimi rowach melioracyjnych prowadzą do spiętrzania się wody, która rozlewa się na pobliskie łąki i pola uprawne.
- Z powodu otrzymywanych zgłoszeń od rolników złożyliśmy wniosek do RDOŚ o zgodę na redukcję populacji bobra. Poinformowaliśmy o problemie i czekamy na wskazanie jego właściwego rozwiązania. Zdajemy sobie sprawę z tego, że bobry są pod ochroną. Dlatego potrzebujemy zgody regionalnej dyrekcji - tłumaczy Arkadiusz Małecki, wójt gminy Kurów.
Gmina zbiera także informacje o tym, gdzie dokładnie występuje opisywany problem. Stąd prośba do mieszkańców, by zgłaszali konkretne numery działek, na których powstały bobrze nory, tamy i żeremie. Zgłoszenia tego rodzaju będą przyjmowane tylko do piątku, 26 listopada.
- Szkody, które powodowane są przez bobry to powszechny problem występujący w całym kraju. Z gmin naszego województwa otrzymujemy średnio powyżej dwudziestu wniosków o pozwolenie na ich odstrzał w roku - mówi Paweł Duklewski, rzecznik RDOŚ w Lublinie. - To jest gatunek, który nie ma naturalnych wrogów, więc bardzo szybko rozmnaża się i zajmuje nowe terytoria, wchodząc w kolizję z gospodarką prowadzoną przez człowieka.
Jeśli wydana zostanie zgoda na odstrzał, to będzie można go wykonywany tylko w okresie jesienno-zimowym, maksymalnie do połowy marca.