Mieszkańcy Bronowic, Kowali i Łęki (gm. Puławy) ostatnim tygodniu bali się o swój dobytek. Z powodu kilku deszczowych dni, Klikawka znów przybrała, a woda podeszła pod zabudowania. Na miejscu cały czas pracują strażacy. Problemem są niedrożne przepusty i zbyt wysoka trawa.
Wydarzenia z maja 2014 roku kiedy z powodu ulewnych deszczy wielu rolnikom woda zalała plantacje, zakończyły się odwołaniem wójta Krzysztofa Brzezińskiego. Niestety wygląda na to, że poza zmianą władzy, w dziedzinie lokalnego bezpieczeństwa przeciwpowodziowego, w tym stanu urządzeń wodnych na Klikawce, niewiele się zmieniło. Wystarczyło kilka deszczowych dni, by mała rzeka znów stała się powodem do zmartwień.
Woda zalała łąki, piwnice, podwórka, podeszła blisko zabudowań, w tym szkoły podstawowej. Tam, gdzie sytuacja była najbardziej niebezpieczna, pracownicy gminy ułożyli worki z piaskiem. Na miejscu codziennie pracują strażacy z PSP oraz ochotnicy z okolicznych miejscowości. Problemem są niedrożne przepusty, przy których trwa przepompowywanie wody z jednej strony drogi, na drugą, by przyspieszyć jej odpływ i ochronić najbliżej położone domy.
Mieszkańcy Bronowic są sfrustrowani urzędniczą bezsilnością. - To już drugi raz, jak Klikawka wylewa i drugi raz woda zalewa mi pola i piwnicę w nowym domu. Woda stoi już trzeci dzień - mówi pan Józef, które spotkaliśmy w pobliżu przepustu. - Przecież wystarczyło wykosić tę trawę na rzece. Jak się nie będzie o to dbać, to problem będzie się powtarzał - dodaje.
Podobnego zdania jest Paweł Piwowarek z tej samej miejscowości. - Taka ilość wody, jaka przeszła tędy w tym tygodniu nie była widziana od 20 lat. Ale jak ma być dobrze, skoro ostatnie koszenie Klikawki było we wrześniu tamtego roku. Tam urosła dwumetrowa trawa, co zahamowało nurt - tłumaczy. - To jest przerażające, że osoby odpowiedzialne za utrzymanie rzeki niczego się nie uczą, a my ciągle słyszymy tylko o przepychance pomiędzy gminą, a "Wodami Polskimi" - ocenia.
- Rozumiem zdenerwowanie mieszkańców, ale robimy wszystko, żeby tym ludziom pomóc. Wszyscy naprawdę ciężko pracują, nikt nie oszczędza sił, ani środków. Zaangażowaliśmy ciężki sprzęt, układamy worki z piaskiem, strażacy wypompowują wodę, mamy także pracowników z grupy utrzymania - wymienia Kamil Lewandowski, wójt gminy Puławy. - Chciałbym jednak podkreślić, że przepisy prawa są jasne, za utrzymanie urządzeń wodnych rzeki odpowiadają "Wody Polskie". Dlatego wspólnie z komendantem powiatowej straży będziemy interweniować, by spółka zaczęła wywiązywać się ze swoich obowiązków - dodaje.
"Wody Polskie" o Klikawce, wbrew pozorom, pamiętają, ale koszenie traw zamawiają z reguły raz w roku. Spółka na "utrzymanie rzek na terenie zarządu zlewni w Radomiu" przetarg ogłasza najczęściej pod koniec lata. Przykładowo, w 2019 roku za to zadanie okresowo odpowiadał Rejonowy Związek Spółek Wodnych w Puławach. W zeszłym roku była to natomiast firma Dariusza Rybaka z Wojcieszowa. Nowego wykonawcę prac konserwacyjnych (głównie koszenia roślinności), poznamy po 20 września.
Niestety, prognozy meteorologiczne, dla mieszkańców gminy Puławy, nie są łaskawe. Deszczowo może być jeszcze przez kilka dni.