Inwestor miał tam odbudować Hotel Polski Berensa, czyli późniejszą Esterkę. Ale do tej pory udało mu się tylko rozebrać stare mury zabytku.
Ruiny budynku legendarnej restauracji w Kazimierzu kupił ponad dwa lata temu Artur Jasik, przedsiębiorca z Kozienic. Wydawało się, że fatum które wisiało nad zabytkiem wreszcie zniknie. Tymczasem dwa lata minęły, a w miejscu dawnej restauracji widać jedynie wielką dziurę otoczoną płotem. Dosłownie kilkanaście metrów dalej jest Rynek. Tysiące turystów odwiedzających Kazimierz wciąż oglądają rozgrzebaną budowę.
Na domiar złego ostatnio na placu budowy zamiast hotelu wyrósł... drewniany stragan. Turystów podążających do fary i na górę Trzech Krzyży sprzedawczyni zachęca do kupna pamiątek i innych drobiazgów. A jak zajrzeć przez płot, to tuż za straganem stoi przyczepa kempingowa.
- Zaciekawił mnie ten stragan. Kiedy zacząłem wszystko sprawdzać, okazało się, że nikt nie wyraził zgody na jego budowę: ani Urząd Miasta ani konserwator zabytków. Dlatego o wszystkim poinformowałem nadzór budowlany - mówi Grzegorz Dunia, burmistrz Kazimierza. Inspektorzy nadzoru także sprawdzili budowlę.
- Okazało się, że to samowola. Wkrótce odbędą się oględziny tego miejsca - zapowiada Elżbieta Dudzińska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Puławach. - Ale najgorsze jest to, że właściciel postawił stragan akurat w takim miejscu. To zupełnie niedopuszczalne.
- Będę to jakoś załatwiał - odparł właściciel straganu, który stoi na terenie należącym do Artura Jasika. - Ale i tak teraz jest lepiej niż było wcześniej. Teraz to przynajmniej płot wygląda ładniej - powiedział nam mężczyzna, który nie chciał się przedstawić.
Na niego i na właściciela działki czekają teraz najprawdopodobniej kary za samowolę budowlaną. Pozostaje jednak problem odbudowy dawnego Hotelu Polskiego. Kiedy to się stanie - tego wciąż nie wiadomo.
Kiedy zadzwoniliśmy do Artura Jasika obiecał, że do nas oddzwoni. Kiedy tego nie zrobił, zadzwoniliśmy ponownie. I ponownie obiecał, że oddzwoni. Na pytanie dlaczego nie zrobił tego za pierwszym razem, rzucił słuchawką. I oczywiście znowu nie oddzwonił.