"Słowo burmistrza znaczy mniej niż słowo k…wy spod latarni. Tym określeniem, według puławskiego sądu, radny Janusz Kowalski znieważył burmistrza Kazimierza Dolnego Grzegorza Dunię. Radny ma zapłacić 2 tys. zł grzywny i pokryć koszty sądowe.
Radny tłumaczy, że jego intencją nie było obrażenie burmistrza. Twierdzi, że zdanie zostało wyjęte z kontekstu.
- Porównanie, którego użyłem, miało wstrząsnąć radnymi, którzy nie reagowali na kłamstwa burmistrza - mówi Kowalski i relacjonuje: - Chodziło o proces, który burmistrz wytoczył sołtysowi Gór. Chciał mu odebrać kawałek gruntu pod budowę drogi, bo uważał, że granica przebiega nieprawidłowo. Okazało się, że się mylił i przegrał proces. To jednak oznaczało wydłużenie czasu budowy drogi, inwestycji za 2,5 mln zł, a gminie groziło cofnięcie dotacji unijnej.
Kowalski dodaje, że dla gminy była to bardzo poważna sprawa, dlatego użył mocnych słów. - Chciałem w ten sposób podkreślić, że człowiek, który pełni takie stanowisko, nie powinien kłamać, bo w tym kontekście słowa ludzi, którzy powszechnie uważani są za osoby na niższym poziomie społecznym, są bardziej wartościowe. Takie określenia nie powinny padać w dyskursie publicznym, ale nie miałem wyjścia - przekonuje.
- Sprawę skierowałem do prokuratury dopiero po roku, bo miałem nadzieję, że w międzyczasie pan Kowalski się uspokoi - mówi Grzegorz Dunia. - Niestety, jeszcze nieraz padały różne epitety i pomówienia. Dlatego zdecydowałem się na kroki prawne. Nie pozwolę, żeby urząd burmistrza był w ten sposób obrażany - dodaje.
Kowalski zapewnia, że złoży apelację, bo działał "w interesie publicznym”. Burmistrz nie chce się odnosić do komentarzy Kowalskiego. - Sąd badał tę sprawę bardzo dokładnie i zapadł taki, a nie inny wyrok - ucina.
Sąd nakazał, by po uprawomocnieniu się wyroku został on podany do publicznej wiadomości podczas sesji Rady Miasta.
Obrońca moralności
Janusz Kowalski jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi. Dwa lata temu opisywaliśmy historię Bożeny Gałuszewskiej, znanej w Kazimierzu animatorki kultury oraz byłego przełożonego miejscowego klasztoru franciszkanów. Publikacja w jednym z lokalnych tygodników dotycząca ich związku wywołała w miasteczku poruszenie. Kowalski uważał, że po "takim skandalu” Gałuszewska powinna zrezygnować z redagowania miejskiej gazety-biuletynu na zlecenie magistratu.