Fala turystów zalała najbardziej znane miejsca w powiecie puławskim. Część z nich wybrała się do muzeum w Janowcu, gdzie niemal przez cały dzień odbywał się historyczny piknik z udziałem grupy rekonstruktorów. Były wystrzały, potyczki na szable i sceny z sienkiewiczowskiej Trylogii.
Sznur samochodów ciągnący się niemal do samego mostu w Puławach, a w szczytowym momencie do świateł przy ul. Piłsudskiego - to znak, że majówka w pełni. Turystów po wschodniej stronie Wisły przyciągał Kazimierz Dolny i Nałęczów. Po zachodniej - m.in. Magiczne Ogrody w Trzciankach oraz muzeum w Janowcu.
Aby w czwartek po południu dojechać do jednego z tych miejsc, należało uzbroić się w cierpliwość. Ci, którzy dojechali na miejsce, nie żałowali. - Jestem bardzo zadowolona, mamy piękny dzień. W Janowcu jestem po raz pierwszy i muszę przyznać, że to piękne miejsce. Żałuję tylko, że tych ruin nie udało się odrestaurować. Brakuje też przewodnika, który oprowadza grupy np. po muzeum w Kozłówce - mówi Bożena Leśniewska z Warszawy, która razem z rodziną na majówkę wybrała się w nasze strony.
- Podobał nam się także Nałęczów. W ogóle jestem bardzo dumna z naszej historii, tylko ta ilość ludzi, która dzisiaj przyjechała na Lubelszczyznę trochę przeraża - dodaje.
Nie brakowało także turystów z regionu. - Dzisiaj jeździmy po muzeach nadrabiając zaległości w ich zwiedzaniu. Byliśmy już w Czarnolesie, właśnie kończymy zwiedzać zamek w Janowcu, a wkrótce wybieramy się na wystawę Malczewskiego do Kazimierza Dolnego - mówi Przemysław z Lublina. - Gdy byłem tu ostatni raz, dziesięć lat temu, zamek wyglądał podobnie. Sądziłem, że w tym czasie uda się go bardziej odrestaurować, ale to ciągle ładne, ciekawe miejsce. Szczególnie dla rodzin z dziećmi - uważa.
Jedną z głównych majówkowych atrakcji Janowca były piknik historyczny. Na zamkowym dziedzińcu co dwie godziny występowała Chorągiew Husarska Ziemi Lubelskiej wspomagana przez rekonstruktorów z Ryk. Tym razem byli bez koni, ale za to z bogatym zestawem broni oraz strojami z epoki.
- Opowiadamy o czasach, kiedy Rzeczpospolita była mocarstwem, a jej husaria niezwyciężoną formacją, która wzbudzała respekt w całej Europie. Pokazujemy klimat tamtych czasów. Trochę też strzelamy, np. z armaty czarnoprochowej - mówi Mariusz Michałek, jeden z "rycerzy".
Chorągiew w trakcie swoich wejść demonstrowała m.in. scenki z życia z przełomu XVI i XVII wieku, potyczki na szable, przesłuchania więźniów itp. - Najciekawsza jest ta historia, której nas nie uczono. To, jak wyglądało życie w tamtym czasie, co ci ludzie czuli, co było dla nich ważne. Fascynuje mnie tamten okres i wydaje mi się, że należy przyjrzeć się temu, dlaczego byliśmy wtedy tacy mocni, ale także zbadać jak doszło do tego, że tę pozycję straciliśmy. Powinniśmy wyciągnać z tego wnioski - dodaje rekonstruktor z Lublina.