W środę otwarcie ofert w jednym z najważniejszych przetargów dotyczących komunikacji publicznej w ostatnich latach. Od jego wyniku zależy czy pojazdy ze znakiem PKS Puławy nadal będą jeździły po naszych drogach.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Przetarg dotyczy dzierżawy 63 autobusów, cesji leasingowej kolejnych 9 pojazdów, przejęcia wszystkich dotychczasowych kursów PKS Puławy i zatrudnienie jego kierowców.
Jeśli do środy w południe do siedziby przewoźnika przy ul. Dęblińskiej dotrą oferty spełniające założone kryteria, większość zwalnianych pracowników i pasażerów korzystających z usług PKS-u będzie mogła odetchnąć.
– Jestem optymistą. Widzę, że zainteresowanie tym przetargiem jest duże. Co prawda jego zwycięzca, zanim wyjedzie na trasy, będzie potrzebował czasu na zdobycie zezwolenia, ale jesteśmy na to przygotowani. Kierowcy otrzymają wypowiedzenia trzymiesięczne. Ten czas powinien wystarczyć na dopełnienie formalności. Nie przewiduję przerwy w świadczeniu usług – wyjaśnia Paweł Bińczyk, prezes PKS Puławy.
Informacja o likwidacji PKS Puławy martwi nie tylko jego załogę, ale także pasażerów. Jeden z naszych czytelników zapytał co się stanie z porannym kursem Puławy–Lublin z godz. 4.20. Jadą nim pracownicy porannej zmiany.
– Jestem przekonany, że zarówno ten kurs, jak i wszystkie pozostałe będą nadal. Pasażerowie nie powinni odczuć zmiany. Na trasy wyjadą te same autobusy z tymi samymi kierowcami. Zmieni się tylko ich pracodawca – tłumaczy prezes Bińczyk.
Problem może pojawić się wtedy, jeśli oferty do przetargu nie wpłyną lub nie będą spełniały kryteriów. Taka sytuacja była, gdy nikt nie zainteresował się cesją leasingową prawie nowych ciężarówek. Puławski przewoźnik był zmuszony rozwiązać umowy.