Głosy z fikcyjnych zagranicznych kont oddane w ankiecie dotyczącej drugiej tury wyborów i telefony z pomówieniami. Tak została zaatakowana redakcja portalu kazimierzdolny.pl. Między kontrkandydatami – obecnym burmistrzem i jego zastępcą – sytuacja jest coraz bardziej napięta
Głosy z fikcyjnych zagranicznych kont oddane w ankiecie dotyczącej drugiej tury wyborów i telefony z pomówieniami. Tak została zaatakowana redakcja portalu kazimierzdolny.pl. Między kontrkandydatami – obecnym burmistrzem i jego zastępcą – sytuacja jest coraz bardziej napięta.
Można było się spodziewać, że to będzie zacięta walka. 4 listopada, w drugiej turze wyborów w Kazimierzu Dolnym, zmierzą się obecny burmistrz Andrzej Pisula i jego zastępca Artur Pomianowski. Kampania, która jest już na ostatniej prostej, zaczyna być coraz bardziej agresywna. Przekonała się o tym także redakcja portalu kazimierzdolny.pl.
Kilka dni temu portal zamieścił ankietę dotyczącą preferencji głosowania w drugiej turze. W niedzielę wieczorem nagle pojawiło się ok. 200 głosów oddanych z zagranicznych kont. Były to głosy poparcia dla obecnego burmistrza.
– Zgłosiliśmy już to, ale procedura potrwa. Nie czekając na rozstrzygnięcie, zakończyliśmy ankietę – mówi nam Kamil Ruciński, prezes spółki nocowanie.pl, która jest właścicielem portalu. – Dostaliśmy też telefony z pomówieniami, które nie były anonimowe i wiemy, że to osoba z bliskiego otoczenia burmistrza. Nie chcemy jednak eskalować tej sprawy, więc nie będziemy ujawniać nazwiska.
Ruciński dodaje, że portal działa na rynku od 15 lat i nigdy nie deklarował poparcia dla żadnej opcji politycznej.
– Nie mam wiedzy merytorycznej na temat rzekomego ataku na portal kazimierzdolny.pl. W takich przypadkach głosy mogli oddać zarówno ci, którzy popierają jedną, jak i drugą stronę – komentuje Andrzej Pisula.
Między kontrkandydatami sytuacja jest coraz bardziej napięta. – Burmistrz i sekretarz są na urlopie, prawdopodobnie do dnia wyborów, więc z osób reprezentujących urząd zostałem tylko ja. Burmistrz zapomniał jednak, że 10 września ograniczył mi kompetencje, m.in. w zakresie podpisywania decyzji administracyjnych – mówi Artur Pomianowski. – Kiedy zwróciłem mu na to uwagę, wysłał e-mail, w którym przywrócił mi częściowo kompetencje, ale nie jest to oficjalny dokument. Nadal nie mogę też podejmować decyzji administracyjnych, a to ważne z punktu widzenia urzędu, który musi działać także pod nieobecność burmistrza.
– W mojej ocenie nie ma tu żadnej spornej kwestii. Ograniczyłem kompetencje zastępcy, bo stracił moje zaufanie. Przywrócenie kompetencji w zakresie dekretowania pism w zupełności wystarczy do bieżącego działania urzędu – odpowiada Andrzej Pisula. – Decyzje administracyjne podejmuję osobiście. Nawet będąc na urlopie. Jestem pod telefonem w razie pilnych spraw. Wracam 2 listopada.
Na tym jednak nie koniec. Jak twierdzi Pomianowski, w Kazimierzu krąży coraz więcej plotek, które mają go zdyskredytować w oczach wyborców. – Najpierw pojawiła się informacja, że za moją kampanią stoi były burmistrz (Grzegorz Dunia – red.). Teraz dowiaduję się, że zamierzam go zatrudnić na stanowisku zastępcy, jeśli wygram wybory, co jest kompletną bzdurą – podkreśla Pomianowski. – Słyszałem też inne kłamliwe informacje. Ten czarny PR zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Dowodem na to jest też atak na lokalny portal kazimierzdolny.pl.
W rozmowie z nami Pisula odciął się od plotek na temat swojego kontrkandydata.