Kończy się wieloletni remont spichlerza, w którym mieści się Muzeum Przyrodnicze w Kazimierzu Dolnym. Zanim wrócą zwiedzający swoje badania podsumowali archeolodzy. Są niezbite dowody na istnienie przedwojennej garbarni. Znaleziono fragmenty starych kadzi.
Spichlerz Ulanowskiego przy ul. Puławskiej 54, to jeden z pięciu budynków należących do Muzeum Nadwiślańskiego, które w ostatnich latach przeszły remonty. Oprócz prac budowlanych między innymi przy demontażu i wymianie pokrycia dachowego badania przeprowadzali archeolodzy.
– We wnętrzu lewej komory spichlerza odsłonili trzynaście uszkodzonych kadzi z dębowych desek. Naczynia, których dna miały około 1,5 m. średnicy rozmieszczone były w trzech rzędach, wzdłuż dłuższej ściany. Według ustaleń archeologów odkryte obiekty stanowiły pozostałości po działającej w budynku w latach 1929-1943 garbami – informuje Dariusz Kopciowski wojewódzki konserwator zabytków.
W drugiej połowie XIX w. przy ul. Senatorskiej działało pięć garbarskich zakładów rzemieślniczych. Z czasem przeniesiono je do opustoszałych spichlerzy zbożowych na przedmieściach. Między innymi do „Ulanowskiego”.
Jak ocenia Jadwiga Jóźwiak z Pracowni Badań i Nadzorów Archeologicznych w Lublinie odkryte kadzie garbarskie służyły zapewne do nasączania skór roztworami na różnych etapach wyprawy.
– Odsłonięcie fragmentów kadzi nie było dla nas zaskoczeniem. Wiedzieliśmy, że muzeum mieści się w budynku, w którym kiedyś działała garbarnia. Po prostu nigdy nie było potrzeby zdejmowania klinkierowej podłogi, pod którą teraz archeolodzy znaleźli drewniane elementy. Przemysłowa przeszłość naszej siedziby była znana a sam spichlerz, po tylu remontach nie kryje już chyba żadnych tajemnic – mówi Joanna Szkuat, kierownik Oddziału Przyrodniczego Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym i dodaje żartobliwie, że niestety podczas trwających od 2018 prac nie odkryto skrzyni ze złotem albo czegoś równie niezwykłego.
Muzeum Przyrodnicze powoli przygotowuje się do otwarcia po kilkuletniej przerwie remontowej.
– Już niewiele zostało do zrobienia, trwają prace porządkowe i w sąsiedztwie muzeum. Zaczynamy już aranżować ekspozycję. Trudno precyzyjnie określić, kiedy będą mogli przyjść do nas zwiedzający. Mamy nadzieję, że już niedługo – zapowiada Joanna Szkuat.
Ponowne otwarcie znaczy powrót do spichlerza pszczół.
– Od wielu lat współpracuję z muzeum, gdzie zwiedzający mogą oglądać pszczoły w specjalnym, edukacyjnym ulu. W czasie remontu powstał nowy. Poprzedni robiłem sam, a teraz zamówiłem w specjalistycznej stolarni, która robi ule. Wizualnie będzie identyczny. Od pogody zależy, kiedy wybrana pszczela rodzina trafi na ekspozycję. One muszą się wzmocnić po zimie w normalnym ulu, by trafić do tego przeszklonego na ekspozycji. Nie mogę ich narażać na szok. Dla pszczół w muzeum są specyficzne warunki. Nawet choćby i z tego powodu, że muszą pokonywać około metrowy odcinek przeszklonej ścieżki by wylecieć na zewnątrz. Owady pokonują ją idąc. Dla oglądających to atrakcja – mówi Roman Wolny, pszczelarz z Kazimierza Dolnego, który w sezonie udostępnia pszczoły na ekspozycję, opiekuje się nimi a jesienią zabiera znów do siebie.