Prokuratura nadzoruje dochodzenie w sprawie nieszczęśliwego wypadku na radzyńskim basenie. Mężczyzna zasłabł i w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Do zdarzenia doszło 24 października ubiegłego roku. 46-letni mężczyzna pływał, ale w pewnym momencie zasłabł. Miał przez 2 minuty leżeć na dnie. Dopiero inna osoba pływająca wówczas na tym samym torze powiadomiła o tym ratowników, którzy przystąpili do resuscytacji.
Poszkodowany trafił do szpitala w stanie ciężkim. Dochodzenie w tej sprawie nadzoruje radzyńska prokuratura. – Dotyczy ono narażenia osoby na bezpośrednie bezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu- mówi Janusz Syczyński, prokurator rejonowy w Radzyniu Podlaskim. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
– Gromadzimy materiał dowodowy niezbędny do ustalenia okoliczności zdarzenia. Na obecnym etapie nikt nie usłyszał zarzutów- zaznacza prokurator. Oprócz przesłuchiwania świadków, śledczy analizują zapisy z monitoringu.
Już w październiku Paweł Marcinkowski, dyrektor MOSiR zawiesił tymczasowo ratowników, którzy pełnili wówczas dyżur na pływalni. - Nadal pozostają odsunięci. Od momentu objęcia przeze mnie stanowiska dyrektora inicjowane przeze mnie kontrole wewnętrzne. W odniesieniu do wypadku również- podkreśla Marcinkowski.
Z kolei, miasto zamierza wyposażyć swoje placówki w defibrylatory. Jeden z nich trafił już do komendy policji. Inicjatywa jest m.in. pokłosiem wypadku na basenie.