(fot. Materiały prasowe Górnika Łęczna)
Rozmowa z Robertem Makarewiczem, trenerem piłkarek nożnych Górnika Łęczna
W sobotę Górnik pokonał 4:2 Medyka Konin. Jak pan oceni ten mecz?
- Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Graliśmy z olbrzymim poświęceniem i wykreowaliśmy zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych. Dziewczyny świetnie zrealizowały założenia taktyczne. Znaliśmy zresztą stawkę tego spotkania i wiedzieliśmy, że walczymy o medal
Po tym sukcesie możecie z większą odwagą patrzeć w górę tabeli?
- Jeśli ktoś skreślił Górnika z walki o tytuł mistrzowski, to jest w błędzie. Mamy zespół, który jest w stanie zniwelować wciąż sporą stratę punktową. Chcemy, aby zawodniczki TME UKS SMS Łódź i KKS Czarni Sosnowiec czuły nasz oddech na plecach. Na razie koncentrujemy się jednak na Pucharze Polski, bo chcemy odnieść sukces również w tych rozgrywkach.
Wydaje się, że w półfinałowej rywalizacji z Czarnymi to Górnik jest faworytem. Zespół z Sosnowca w końcówce sezonu wyraźnie stracił impet.
- W czasie sobotniej odprawy przed meczem z Medykiem poruszyliśmy temat postawy zespołów z czuba tabeli. One od 70 min mają spore problemy. Górnik natomiast ma kim ciągnąć grę, co sprawia, że w końcówkach spotkań prezentujemy się dość dobrze. Znamy problemy kadrowe innych drużyn. W moim zespole mam liczne grono wartościowych rezerwowych, które nie odstają od zawodniczek z pierwszego składu. Na tym budujemy naszą jakość.
Większa odwaga we wprowadzaniu młodych zawodniczek – to ten element, który na razie najbardziej odróżnia pana od poprzedniego szkoleniowca Górnika, Piotra Mazurkiewicza...
- Zawsze lubiłem stawiać na osoby, które są na początku swojej przygody ze sportem. One oddają serce na boisku, a ich jakość piłkarska nie odbiega tak mocno od tej prezentowanej przez bardziej doświadczonych graczy.
Górnik Łęczna jest pana pierwszym poważnym doświadczeniem związanym z kobiecym futbolem. Jak pan się odnajduje w nowym środowisku?
- Pracując w PZPN miałem już okazję pracować z młodymi piłkarkami, więc udało się we mnie zaszczepić gen kobiecej piłki nożnej. Wiem, że praca w Ekstralidze to dużo większe wyzwanie. Posiadam jednak pewien bagaż doświadczeń z męskiego futbolu i chcę to wykorzystać. Wiadomo, że praca z kobietami różni sie od tej z mężczyznami. Jestem jednak bardzo pozytywnie zaskoczony pierwszymi tygodniami w Łęcznej. Większość trenerów pracujących z mężczyznami nie spodziewa się z jakim zaangażowaniem panie podchodzą do swoich obowiązków. Dla nich nie ma minuty straconego treningu, angażują się w zajęcia w sposób maksymalny. To mi się bardzo podoba. Ostatnio jeden z moich kolegów porównał pracę w Ekstralidze kobiet do trzeciego czy czwartego poziomu rozgrywkowego u mężczyzn. Najpierw trzeba jednak przyjść na trening pań. Wtedy można zobaczyć od środka jak one pracują i jaka jest jakość piłkarska poszczególnych zawodniczek. Oprócz fizyczności, to poziom umiejętności moich podopiecznych niczym nie odbiega od tego prezentowanego przez przedstawicieli męskiej Ekstraklasy. Praca z kobietami jest wyjątkowa. Iskra po iskrze sprawia, że moje serce coraz mocniej płonie kierunku kobiecego futbolu.