Sytuacja polskich plantatorów i producentów chmielu jest dramatyczna – bije na alarm Polski Związek Producentów Chmielu. Nie poprawiła się również po Mistrzostwach Europu w Piłce Nożnej. Wszystko dlatego, że browary kupują chmiel za granicą.
Produkcja chmielu w Polsce od kilku lat spada. Spadają też ceny. – Chmiel uprawiany jest na obszarze 2 166 ha naszego kraju – podaje Madej. – Produkcją tą zajmuje się około 650 gospodarstw, a w samej gminie Wilków uprawiane jest ponad 40 proc. całej krajowej produkcji chmielu. Niestety, ostatnie lata pokazują dramatyczną tendencję spadkową. W 2011 r. zaimportowano do Polski, w większości z Niemiec 10,5 tys. ton chmielu w postaci różnych produktów.
Producenci chmielu zarzucają też zagranicznym koncernom, które "faworyzują i zdecydowanie częściej wybierają swoich rodzimych producentów i dostawców”.
– Pomimo opracowanych w Polsce najnowszych technologii przetwórstwa szyszek chmielowych – unikalnych na skalę światową, kolejne zakłady produkujące granulat chmielowy stają na krawędzi bankructwa – ubolewa prezes Polskiego Związku Producentów Chmielu.
Krajowa produkcja surowca jest na skraju zapaści – alarmują rolnicy. Browary zapewniają, że będą kupować więcej od rodzimych dostawców
W tym roku produkcja chmielu może sięgnąć 1,2 tys. ton. Tak źle jeszcze nie było. W 2011 r. polscy rolnicy wytworzyli ok. 2,4 tys. ton chmielu – podaje resort rolnictwa. Według danych PZPC jeszcze w 2008 r. jego produkcja wynosiła 3,7 tys. ton.
Chmielarze za swoje kłopoty winią dużych producentów piwa. – Polski chmiel kupują głównie małe i średnie browary, ale one mają zaledwie kilka procent udziałów w rynku – mówi Madej.
Branża piwowarska, która wczoraj w sprawie chmielu spotkała się z przedstawicielami Ministerstwa Rolnictwa, jest zaskoczona oskarżeniami rolników. Zapowiedziała już bowiem, że będzie kupować więcej surowca z Polski.
– To tylko deklaracje, a efektów nie widać – narzeka Madej.
– Powracamy do polskiego chmielu, ale musimy honorować obowiązujące obecnie umowy długoterminowe – zaznacza Paweł Kwiatkowski, dyrektor ds. korporacyjnych Kompanii Piwowarskiej, lidera polskiego rynku piwa.
Jan Madej wyjaśnia, że w magazynach rolników nadal zalega surowiec z ubiegłego roku. Nie udało się go pozbyć, choć nie jest drogi. Resort rolnictwa, powołując się na dane Komisji Europejskiej, podaje, że już w sezonie 2010/2011 chmiel z Polski kosztował średnio 3,05 euro za kg. To o 33 proc. mniej od średniej ceny w Unii Europejskiej.
PZPC szacuje, że aby produkcja chmielu była opłacalna, musiałby on kosztować 20 zł za kilogram. Tymczasem w tym roku polscy rolnicy zgodzili się w podpisanych umowach kontraktacyjnych sprzedać go po ok. 12 zł za kg.
Pod koniec marca tego roku firmy zrzeszone w Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego oraz w Stowarzyszeniu Regionalnych Browarów Polskich poinformowały oficjalnie, że począwszy od produkcji wykorzystującej zbiory z 2013 r., branża piwowarska będzie korzystała z polskiego chmielu w 75 proc. W ciągu kilku kolejnych lat udział ten ma przekroczyć 90 proc.
Grupa Żywiec, wicelider branży, zapewnia, że już teraz 95 proc. kupowanego przez nią chmielu pochodzi od polskich rolników. Wkrótce udział ten ma zwiększyć się do 100 proc. Kwiatkowski zapewnia, że firma podpisała już pierwsze kontrakty, które pozwolą jej od przyszłego roku zwiększyć zakupy polskiego chmielu o niemal 20 proc. U Carlsberga, trzeciego gracza na rynku, udział polskiego surowca wynosi około 40 proc. – Będzie zwiększany w miarę możliwości – zapowiada Melania Popiel, rzecznik prasowy Carlsberg Polska.
Browary zwracają uwagę, że dzisiejsze problemy chmielarzy to efekt ich polityki sprzed pięciu lat. – Drastycznie podnieśli ceny i sprzedając chmiel na wolnym rynku, niejako skazali nas na przestawienie się na chmiel zagraniczny. Tej samej jakości, za to po korzystniejszych cenach – mówi Kwiatkowski. Popiel dodaje, że dzięki kontraktom z globalnymi producentami udało się wówczas uniknąć znacznych podwyżek cen piwa.