To już prawdziwy dramat dla ponad 30 tys. gospodarstw w woj. lubelskim. Niedobór wody jest u nas najwyższy w kraju, a stan suszy dotyczy upraw m.in. ziemniaków, warzyw, chmielu czy buraków. Rolnicy czekają na dodatkową pomoc, ale żadne decyzje jak dotąd nie zapadły. Rząd ma się zająć tym dziś
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Kukurydzę kosimy już od tygodnia. Rolnicy chcą chociaż trochę jej uratować, żeby już całkiem nie wyschła – przyznaje Jan Pilipiuk, rolnik z Żeszczynki w powiecie bialskim.
Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach opublikował właśnie kolejny raport dotyczący stanu suszy rolniczej. Zagrożenie występuje już na terenie całego kraju, ale najgorzej jest właśnie u nas, gdzie odnotowano największy niedobór wody. Susza dotyczy upraw roślin strączkowych, ziemniaka, krzewów owocowych, chmielu, tytoniu, kukurydzy zarówno na kiszonkę jak też na ziarno, buraka cukrowego, drzew owocowych i warzyw gruntowych.
– Trudno powiedzieć, w której części województwa jest najgorzej – mówi Wojciech Wilk, wojewoda lubelski, podczas zwołanej wczoraj konferencji prasowej. – Według raportów IUNG w Lubelskiem susza zaczęła się na północy – w powiatach bialskim, radzyńskim i parczewskim.
Rolnicy przed klęską próbują ratować się jak mogą. – Nie mamy aż tak dużych strat jak inni producenci warzyw, bo systematycznie nawadnialiśmy uprawy. To pozwoliło roślinom przetrwać – przyznaje Piotr Osik z Woli Skromowskiej (powiat lubartowski), który razem z żoną prowadzi gospodarstwo ekologiczne. – Mimo to z racji suszy straty będą. W przypadku dyni mogą być nawet rzędu 80 procent. Roślina nie wygląda źle, ale w ogóle nie kwitnie. Podobnie jest w przypadku fasoli. Będzie jej mniej o około 30 procent.
Ci, którzy ponieśli straty składają oświadczenia w gminie. Na wniosek samorządowców wojewoda powołuje komisje, które szacują straty w poszczególnych gminach. One również sporządzają protokół strat. Będzie stanowił podstawę o ubieganie się o pomoc. Chodzi m.in. o tzw. kredyty klęskowe, które spłacać pomoże Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa czy też pomoc w spłacie zobowiązań np. wobec KRUS. – Mówi się dużo, ale żadnych konkretów nie ma – podkreśla Jan Pilipiuk. – Teraz pada pytanie czemu rolnicy nie ubezpieczyli się od suszy.
Czegoś chyba nie rozumiem. To jedna klęska – powodziowa jest, a drugiej klęski suszy nie ma?
– Jeżeli chodzi o dodatkowe formy pomocy potrzebna jest decyzja Rady Ministrów, której jeszcze nie ma – wskazuje Witold Katner, rzecznik prasowy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. – Pragnę jednocześnie zwrócić uwagę, że w obu przypadkach, aby uruchomić pomoc potrzebne jest zakończenie prac przez komisje szacujące straty na polach. Z powodu wysokich temperatur komisje kontynuują jeszcze prace. Jeżeli chodzi o pomoc z Komisji Europejskiej stosowne dokumenty zostały wysłane do Brukseli. Nadzwyczajne posiedzenie unijnych ministrów rolnictwa poświęcone m.in. trudnej sytuacji związanej z suszą odbędzie się 7 września. Wcześniej, bo już 31 sierpnia, w Berlinie odbędzie szczyt Trójkąta Weimarskiego, na którym minister Marek Sawicki podejmie próbę wynegocjowania maksymalnie wspólnego polsko-francusko-niemieckiego stanowiska.
Premier Ewa Kopacz w poniedziałek zapowiedziała, że we wtorek rząd zajmie się stratami ponoszonymi przez rolników w wyniku suszy.
W Lubelskiem jest powołanych ponad 130 komisji szacujących straty. Według przybliżonych danych straty dotyczą ok. 32 tysięcy gospodarstw w regonie.