W Lubelskiem podjęto dodatkowe środki ostrożności, bo wirusa ASF (afrykański pomór świń) wykryto u trzody chlewnej w gospodarstwie na sąsiednim Podlasiu. Wojewódzki lekarz weterynarii w Lublinie apeluje m.in. do policji i Straży Granicznej o wzmożone kontrole transportów zwierząt.
W ubiegłym tygodniu wirusa ASF (afrykański pomór świń) wykryto w miejscowości Zielonka w gminie Gródek w województwie podlaskim u dwóch świń. Wczoraj ok. 100 świń z gospodarstw w promieniu 3 km od miejsca, w którym wykryto tę chorobę zakaźną, została uśpiona. Po wykryciu tego groźnego dla zwierząt wirusa wyznaczono 10-kilometrową strefę z ograniczeniami wokół gospodarstwa, gdzie znaleziono padłe zwierzęta, a w niej 3-kilometerową strefę zapowietrzoną i 7-kilometrową strefę zagrożoną. Na jej terenie znajduje się 37 gospodarstw utrzymujących 192 sztuki świń. W piątek wydano decyzję, by świnie ze strefy zapowietrzonej zutylizować.
W Polsce po raz pierwszy wirusa afrykańskiego pomoru świń wykryto u padłych dzików w połowie lutego br. Dotychczas stwierdzono dziewięć ognisk tej choroby u dzików. Wszystkie chore zwierzęta znaleziono w pobliżu polsko-białoruskiej granicy. Od czasu wykrycia pierwszego przypadku ASF u dzików wyznaczono strefę z ograniczeniami, którą później modyfikowano. Obecnie obowiązuje ona na terenie czterech powiatów: sejneńskiego, augustowskiego, sokólskiego i białostockiego.
- Na terenie województwa lubelskiego obecnie żadnej strefy nie ma - potwierdza lek. wet. Jerzy Zarzeczny, lubelski wojewódzki lekarz weterynarii.
Jest prowadzony monitoring padłych zwierząt. - Badamy wszystkie padłe na naszym terenie dziki, jak też te, które uległy wypadkowi albo zostały upolowane - mówi Radomir Bańko, powiatowy lekarz weterynarii w Białej Podlaskiej. - Badania dotyczą też padłych świń.
O czasu stwierdzenia pierwszego przypadku ASF w Polsce przebadanych zostało ok. 2 tys. dzików i ok. 100 świń z terenu powiatu bialskiego. W przypadku całego województwa takich badań w tym roku było dużo więcej.
Na razie żadnego przypadku ASF w naszym regionie nie stwierdzono. - Mam nadzieję, że rzeka Bug uratuje nas od zakażenia - liczy lek. wet. Jerzy Zarzeczny. (PAP)