Udostępnione przed wyborami rowery do bezpłatnego poruszania się po mieście jeździły przez 1,5 miesiąca. Niestety, kilka z nich skradziono, a wiele zostało uszkodzonych.
Uruchomienie czterech stacji z rowerami było inicjatywą Pawła Nakoniecznego, polityka Platformy Obywatelskiej oraz stowarzyszenia „Nowe perspektywy”, które otrzymało na ten cel dotację (5 tys. zł) w ramach konkursu sieci handlowej TESCO. Drugie tyle wyłożył pomysłodawca akcji, były kandydat na posła, który wspólnie z żoną zajął się obsługą techniczną dwudziestu jednośladów. Stacje działały przy Tesco, Bricko, na Skwerze Niepodległości oraz przy Galerii Zielonej.
Większość pojazdów dotrwała do końcówki października, kiedy zostały zabrane na posesję polityka w Gołębiu. Niestety trzy rowery zniknęły, a z jednego została tylko rama (większość pozostałych części wykorzystano do bieżących napraw pozostałych jednośladów). Rozkradziono także wszystkie lampki.
To był jedyny sezon?
Inicjator akcji, który chciał udowodnić, że za stosunkowo niewielkie pieniądze da się uruchomić „rower miejski” przyznaje dzisiaj, że sam nie jest w stanie kontynuować obsługi tego systemu w przyszłym sezonie. Jak mówi, poświęcił sporo czasu i energii na przykręcanie kierownic, regulację opuszczonych siodełek, zakładanie łańcuchów, wymianę przebitych dętek itp.
Do tego dochodził transport, bo wielu użytkowników zostawiało rowery w przypadkowych miejscach, np. w lesie. Warto wspomnieć również o setkach wysłanych SMS-ów z odpowiednimi kodami do zapięć, nad czym czuwała żona polityka.
– Mówiąc szczerze nie damy rady robić tego sami w przyszłym roku. Liczę na to, że uda się stworzyć jakąś grupę wsparcia. Mam zamiar zorganizować w styczniu spotkanie w tej sprawie, rodzaj „okrągłego stołu”. Mam nadzieję, że znajdą się osoby, stowarzyszenia, które zaangażują się w ten projekt – przyznaje Paweł Nakonieczny.
Polityk nie żałuje jednak swojego pomysłu. – To było bardzo budujące, jak podchodzili do mnie mieszkańcy, gdy uruchamialiśmy pierwsze stacje, pytając z niedowierzaniem, czy korzystanie z tych rowerów będzie naprawdę za darmo – wspomina. – Poza tym ważne jest to, żeby zachęcać ludzi do korzystania innych środków transportu, ograniczając w ten sposób natężenie ruchu na ulicach – dodaje.
Bez szacunku dla społecznego prezentu
Niedawno pisaliśmy o wyrwanych gniazdach do ładowania telefonów na placu Chopina. W przypadku „obywatelskiego roweru” zachowanie, szczególnie dzieci i młodzieży, również pozostawiało sporo do życzenia. Wiele jednośladów było niszczonych z premedytacją, rzucano nimi o ziemię, stawano na bagażnikach, wyrywano zamki zabezpieczające, niszczono poszczególne części itp. Sprawa nie została zgłoszona organom ścigania.