Burmistrz Ryk miał do piątku powołać nową spółkę przewozową, która przejęłaby wydzieloną część upadającego PKS Puławy. Tak się jednak nie stanie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Jeszcze tydzień temu wydawało się, że ponad 30 pracowników PKS Ryki (należącego do PKS Puławy) może spać spokojnie, bo chęć ich zatrudnienia deklarował samorząd. Likwidator PKS Puławy miał sprzedać warte kilka milionów złotych tereny przy ul. Dęblińskiej w Puławach. Pieniądze miały pozwolić na spłatę znacznej części zadłużenia firmy. Miasto Ryki miało zaś stworzyć nową spółkę przewozową, która stanęłaby do przetargu na dzierżawę dworca autobusowego w Rykach i autobusów. Po kilku miesiącach dzierżawy miasto mogłoby skorzystać z prawa pierwokupu atrakcyjnych terenów inwestycyjnych w centrum Ryk.
Ten scenariusz jest już jednak nieaktualny. Likwidator PKS Puławy Marcin Komadowski nie sprzedał nieruchomości w Puławach. Przetarg na plac, magazyny, warsztaty, stację paliw i biurowiec po raz kolejny zakończył się fiaskiem. Tym samym nie zdobył środków na spłatę zadłużenia wobec wierzycieli. Dług jest wysoki – tylko wobec Skarbu Państwa wynosi już około 6 mln złotych (z odsetkami), a do tego należy doliczyć zobowiązania wobec załogi, w tym zadłużenie w ZUS.
W tej sytuacji władze Ryk wycofały się z powołania nowej spółki, bo nie chcą, by ta już na wejściu otrzymała bagaż w postaci konieczności spłaty puławskich zobowiązań.
– Nie ukrywam, że sytuacja bardzo się skomplikowała. Wydzierżawienie i kupno PKS Ryki powoduje dzisiaj, że wszystkie zobowiązania przeszłyby na naszą spółkę, łącznie z koniecznością zwrotu pomocy publicznej. Poza tym świadczenie usług przewozowych to ryzykowny biznes, który wymagałby ciągłego finansowania. Ja tej sprawy jeszcze nie zamykam, ale na razie decyzja o utworzeniu spółki musi zostać odłożona – mówi Jarosław Żaczek, burmistrz Ryk.
Zdaniem burmistrza, najważniejsze będą teraz rozmowy w Ministerstwie Skarbu Państwa odnośnie szans na umorzenie pomocy publicznej przyznanej kilka lat temu PKS Puławy. Dotychczas resort stał na stanowisku, że te pieniądze podlegają zwrotowi. Władze Ryk liczą na to, że resort zmieni zdanie.
Czasu na podejmowanie jakichkolwiek decyzji jest jednak coraz mniej. Większości pracowników umowy o pracę kończą się 30 czerwca. Do przetargu na dzierżawę dworca i autobusów (w tym świadczenie usług) w powiecie ryckim prawdopodobnie nie przystąpią firmy prywatne. Tego rodzaju przewoźnicy mogą zechcieć przejąć jedynie najbardziej rentowne kursy. Jeśli więc gmina odpuści walkę o PKS, pracownicy mogą spodziewać się zwolnień, a mieszkańcy powiatu – zmniejszenia ilości obsługiwanych połączeń.