– Kondycja będącego w stanie likwidacji przedsiębiorstwa poprawia się – zapewnia prezes PKS Puławy. W ratowaniu firmy dużą rolę może odegrać samorząd Ryk
Sytuacja puławskiego PKS-u zmienia się jak w kalejdoskopie. Upadająca firma w ubiegłym roku sprzedała dworzec w Puławach i decyzją swoich wierzycieli znalazła się w stanie likwidacji. Do jej przeprowadzenia zatrudniono Pawła Bińczyka, który na stanowisku prezesa firmy zastąpił Janusza Goraja.
Plan nowego prezesa był prosty – jak najszybciej sprzedać majątek i znaleźć inwestora, który przejąłby załogę i kontynuował działalność firmy. Było już bardzo blisko rozstrzygnięcia przetargu, którego zwycięzcą miała być wywodząca się z Michowa, a zarejestrowana w Jeziorzanach firma RAGO (jako jedyna złożyła ofertę).
Do transakcji jednak nie doszło. Powód? Na warunki umowy nie zgodzili się związkowcy. Po interwencji w Ministerstwie Skarbu Państwa udało im się przekonać warszawskich urzędników, by dali PKS-owi jeszcze jedną szansę.
W tym tygodniu przedstawiciele załogi pokazali decydentom z resortu nowy biznesplan. Zakłada on sprzedaż zbędnego majątku (np. część nieruchomości przy ul. Dęblińskiej w Puławach, część placu w Rykach), oddłużenie reszty i przejęcie całości przez Urząd Miasta i Gminy Ryki. Na ich korzyść przemawiają coraz lepsze wyniki finansowe spółki. Obecne zadłużenie nie przekracza już wartości majątku. Na poprawę złożyły się dwa czynniki. Pierwszy z nich to udane cesje leasingowe na ciężarówki i autobusy, drugi to deklaracja Ministerstwa Skarbu Państwa o tym, że PKS prawdopodobnie nie będzie musiał zwracać kilkumilionowej pomocy publicznej.
W ratowaniu firmy dużą rolę może odegrać samorząd Ryk. We wtorek na rozmowy do Warszawy udali się burmistrz Ryk, Jarosław Żaczek, prezes PKS-u Paweł Bińczyk oraz szef związków, Wojciech Giza. Żadne konkretne decyzje jeszcze nie zapadły, ale nastroje są coraz bardziej pozytywne.
Biznesplan będzie teraz analizowany przez ekspertów z resortu skarbu. Potrzeba jeszcze uchwały zgromadzenia wierzycieli PKS-u, która odwołałaby likwidację spółki lub zmieniła jej zasady. A także jasnej deklaracji ze strony burmistrza Ryk czy miasto przejmie puławskie przedsiębiorstwo.
– My wierzymy w to, że ten plan się uda – mówi Wojciech Giza, jeden z pomysłodawców nowego biznesplanu. Jego zdaniem PKS ma przed sobą przyszłość i jeśli spadnie z niego ciężar zadłużenia, firma będzie mogła odzyskać nie tylko finansową płynność, ale także pozycję na rynku.
Według najnowszych założeń, decyzje o tym, które nieruchomości zostaną sprzedane, jako przyszły właściciel powinien już podjąć burmistrz Ryk. Niestety w ostatnim tygodniu, mimo wielu prób, nie udało nam się z nim skontaktować.