Zanim Samuel Mraz trafił do Motoru miał już za sobą występy w polskiej ekstraklasie. W sezonie 2020/2021 zakładał koszulkę Zagłębia Lubin. A skoro w najbliższy piątek beniaminek z Lublina wybiera się właśnie na stadion „Miedziowych”, to zamieniliśmy parę zdań z napastnikiem żółto-biało-niebieskich, który przed przerwą reprezentacyjną imponował skutecznością. W dwóch ostatnich meczach zdobył cztery gole. W sumie ma już ich na koncie siedem.
Mraz na początku sezonu miał sporego pecha. Obijał słupki i poprzeczki. Nawet kiedy udało mu się wpakować piłkę do siatki, to akurat znajdował się na pozycji spalonej.
Kilka dogodnych sytuacji zmarnował, ale ostatnio wyraźnie złapał wiatr w żagle. Były dwa gole w Poznaniu z Lechem i sensacyjna wygrana beniaminka. W starciu z Pogonią Szczecin napastnik ze Słowacji też wpisał się na listę strzelców, a klasę pokazał przy okazji wyjazdowego spotkania z Piastem Gliwice, kiedy zdobył wszystkie trzy gole dla gości, a Motor wygrał 3:2.
– Udało się zrobić dobre wyniki w dwóch ostatnich meczach, a teraz mamy nadzieję, że będziemy kontynuować dobrą passę – mówi Samuel Mraz. – I dodaje, że cieszy się z ostatnich bramek. – Na pewno gole pomagają zarówno mi, jak i całemu zespołowi. Mówiłem już nie raz, że najważniejsza jest drużyna. Pracujemy razem, razem wygrywamy i razem przegrywamy. Uważam, że mamy za sobą naprawdę dobry tydzień treningów. Jesteśmy dobrze przygotowani i pojedziemy na najbliższe spotkanie z nastawieniem, że chcemy zdobyć kolejne trzy punkty – dodaje 26-letni zawodnik.
A jak w ogóle wspomina swoją przygodę z Zagłębiem? W sezonie 2020/2021 rozegrał dla tego klubu 29 meczów (27 w lidze i dwa w Pucharze Polski). Zdobył w sumie trzy gole (dwa w lidze i jeden w Pucharze Polski). Szybko opuścił jednak ekstraklasę i w kolejnych latach sporo podróżował po świecie. Wrócił na chwilę do Włoch, na Słowację, znowu do Włoch, a następnie grał w: Hiszpanii, na Cyprze i w Grecji.
– Na pewno odczucia przed meczem z Zagłębiem są normalne. Teraz jestem w Lublinie, a nie Lubinie. Dobrze jednak wspominam występy w koszulce Zagłębia. Kiedy zacznie się jednak spotkanie, to będę się koncentrował wyłącznie na meczu. Zresztą, to już jest zupełnie inny zespół. Jeżeli chodzi o zawodników, z którymi miałem okazję grać, to w składzie jest tylko bramkarz Dominik Hładun – przekonuje Samuel Mraz.
– Współpracowałem wtedy z trenerem Martinem Sevelą, który sprowadził mnie do Lubina, żeby pomóc. To był tylko jeden sezon, ale dał mi dużo, bo rozegrałem sporo meczów, a wtedy potrzebowałem gry. Pamiętam, że też miałem sporo sytuacji, ale nie przyszedł ani jeden taki mecz na przełamanie, po którym zacząłem strzelać regularnie – wyjaśnia zawodnik żółto-biało-niebieskich.
A co się nagle zmieniło, że w obecnych rozgrywkach zaczął trafiać do siatki? Czy wierzy w piłkarskie porzekadło, że suma szczęścia i pecha zawsze wychodzi na zero? – Raczej nie, po prostu, gramy takim stylem, że chcemy cały czas atakować i być groźnym na połowie przeciwnika. Dzięki temu pojawia się sporo sytuacji, a moją rolą jest to, żeby być na to przygotowanym i zamieniać te okazje na gole. Staram się robić to jak najlepiej – mówi napastnik Motoru.
Motor zagra z Zagłębiem na otwarcie 16. kolejki. Spotkanie odbędzie się już w najbliższy piątek o godz. 18.