Lubelska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma problem z budową S12. Na planowanej trasie odkryto podziemne składowisko odpadów. W gminie są zaskoczeni, bo śmietnisko od lat widnieje na mapach.
12 firm chce zaprojektować i wybudować trasę ekspresową od Chełma do granicy. Żeby jednak trasa prowadząca od Lublina była pełna, muszą powstać też odcinki S12 Piaski-Dorohucza i Dorohucza-Chełm o łącznej długości ok. 32,3 km. Otwarcie ofert planowane jest w tym roku.
Nie raz już lubelski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad informował, że wytyczoną już trasę trzeba przemodelować. Drogowcy wyłączyli odcinek o długości ok. 5,7 km na połączeniu dwóch części. W rejonie planowanego węzła Dorohucza stwierdzono bowiem pod warstwą ziemi odpady przemysłowe, które nie były zinwentaryzowane. GDDKiA podjęło decyzję o ominięciu składowiska.
– Wiązać się to będzie ze zmianą przebiegu trasy między Pełczynem a miejscowością Chojno Nowe, opracowaniem nowego wariantu i uzyskaniem decyzji środowiskowej. To najkrótsza droga do realizacji tego fragmentu trasy i połączenia z sąsiednimi odcinkami – informuje Łukasz Minkiewicz, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału GDDKiA.
Co takiego znajduje się pod ziemią, że trzeba wiele prac wykonać od nowa? GDDKiA nie wie jakich rozmiarów jest to składowisko i nie wie dokładnie co się znajduje pod ziemią. Podejrzewa, że są to odpady przemysłowe po nieistniejącej już odlewni żeliwa.
– Część składowiska nie jest formalnie zamknięta i koliduje z drogą ekspresową w okolicach planowanego węzła Dorohucza, na długości kilkuset metrów – tłumaczy Minkiewicz. Z tego też powodu drogowcy nie zajmują się taką kwestią jak ewentualne usunięcie odpadów.
Tymczasem w gminie Trawniki, bo na jej terenie znajduje się to składowisko, są zaskoczeni tym, że drogowcy są zaskoczeni.
Wójt Damian Baj przekonuje, że to stara sprawa: – Lata temu opracowano kilka, sześć może siedem, koncepcji przebiegu trasy. Na tej podstawie wybrano korytarz główny, który prowadził właśnie przez to miejsce. Kiedy zgłaszały się do nas firmy pracujące dla GDDKiA a zajmujące się planowaniem drogi, otrzymywały od nas wszystkie dokumenty – mówi wójt. To były wszelkie plany i mapy terenu, na których składowisko widnieje. – Składowisko jest udokumentowane. Oznaczone kolorami. Tak jest jeszcze na planach z lat 80. i 90. XX wieku. Dlatego niesprawiedliwe są, padające czasami stwierdzenia, że coś ukrywaliśmy, albo o czymś nie poinformowaliśmy.
Co właściwie znajduje się pod ziemią? To teren gdzie przed laty wydobywano piach, a potem odpady wielkopiecowe wywoziła w to miejsce Odlewnia Żeliwa Ursus. – Nie ma żadnego zagrożenia dla człowieka. To w żadnej mierze nie jest toksyczne czy radioaktywne – opowiada wójt.
Przyznaje, że fachowcem nie jest, ale podejrzewa, że przemodelowanie trasy nie było konieczne. Być może dałoby się w tym miejscu wybudować drogę. – Ziemia tu jest twarda jak skała. Podejrzewam, że zdecydowały normy środowiskowe nakazujące wydobycie tych rzeczy spod ziemi i koszty. Bo to może kosztować miliony – mówi wójt Baj.
Łukasz Minkiewicz: – W 2020 roku po wykonaniu badań geologicznych na etapie koncepcji programowej. Wcześniej nie mieliśmy takiej wiedzy. Jest to dla nas duże zaskoczenie, ale dzięki temu, że odkryliśmy składowisko odpowiednio wcześniej, udało się uniknąć dodatkowych kosztów i ewentualnego opóźnienia budowy całej drogi ekspresowej S12 między Piaskami a Chełmem. Tak mogłoby być w przypadku gdybyśmy ujawnili to miejsce już w trakcie realizacji inwestycji, bo teren ten zlokalizowany jest na połączeniu odcinków Piaski-Dorohucza i Dorohucza-Chełm.
Wójt Damian Baj: – Przecież GDDKiA, kiedy jeszcze się tak nie nazywała, sama wywoziła w to miejsce odpady.
Rzecznik GDDKiA w Lublinie zaprzecza jednak, że drogowcy kiedykolwiek wywozili tam śmieci i zaznacza: - Zgodnie z przepisami na terenie części składowiska obowiązuje zakaz zagospodarowania, a dodatkowo sprawę komplikuje nieuregulowany status prawny tego terenu.