Górnik Łęczna zremisował bezbramkowo na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław i dzięki temu opuścił ostatnie miejsce w ligowej tabeli
Po wysoko przegranym meczu domowym z Wartą Poznań trener Kamil Kiereś zdecydował się na aż cztery zmiany w składzie. Szansę gry od pierwszych minut we Wrocławiu otrzymali: Bartosz Rymaniak, Daniel Dziwniel, Szymon Drewniak i Damian Gąska. Tym samym ostatni z wymienionych piłkarzy wybiegł na murawę przeciwko drużynie, której piłkarzem był jeszcze kilka tygodniu temu. –Mamy pewne problemy w środku pola i przy grze dwoma napastnikami. Mecz z Wartą obnażył wiele, dlatego dzisiaj zmieniamy system gry i układ personalny na to spotkanie – wyjawił przed pierwszym gwizdkiem na antenie Canal Plus trener Górnika. – Czeka nas trudne zadanie, a boisko wszystko zweryfikuje – dodał szkoleniowiec.
Pierwsza połowa spotkania miała bardzo wyrównany przebieg. Na początku dłużej przy piłce utrzymywał się Śląsk, ale to Górnik jako pierwszy stworzył sobie niezłą okazję. W dziewiątej minucie Po rzucie rożnym szczęścia próbował Serhij Krykun, ale Michał Szromnik skutecznie interweniował. Chwilę później w pole karne gospodarzy wbiegł Michał Mak, ale zamiast strzelać szukał podania. W odpowiedzi dwa razy łęcznianom dał się we znaki Mateusz Praszelik, ale Maciej Gostomski za każdym razem był na posterunku. Natomiast najlepszą okazję przed przerwą dla Śląska miał Wojciech Golla jednak będąc w polu karnym źle przyjął piłkę, która padła łupem Gostomskiego. W końcówce pierwszej połowy Gollę bezpardonowo przy linii bocznej zaatakował wślizgiem Bartosz Śpiączka i miał sporo szczęścia, że arbiter w tej sytuacji pokazał mu jedynie żółtą kartkę.
Po zmianie stron przez dość długi czas nie działo się nic ciekawego. Dopiero w 65 minucie przed szansą stanął Erik Exposito, ale przestrzelił. Później wrocławianie na pewien czas zamknęli Górnika na własnej połowie, ale nic z tej przewagi nie wynikało. W 86 minucie po dograniu od Bartłomieja Pawłowskiego piłkę z najbliższej odległości do bramki Gostomskiego skierował Fabian Piasecki, ale gol nie został uznany, bo zawodnik Śląska był na minimalnym spalonym. Gospodarze do samego końca starali przechylić szalę na swoją korzyść, ale łęcznianie bronili się skutecznie i zdobyli drugi w tym sezonie punkt w PKO BP Ekstraklasie.
Śląsk Wrocław – Górnik Łęczna 0:0
Śląsk: Szromnik – Lewkot (66 Pawłowski), Golla, Stiglec – Bejger, Mączyński (66 Makowski), Schwarz, Garcia – Praszelik, Pich (79 Piasecki) – Expósito (66 Quintana).
Górnik: Gostomski – Rymaniak, Szcześniak, Midzierski, Dziwniel – Krykun, Gol, Drewniak, Michał Mak (75 Banaszak) – Gąska (81 Wojciechowski) – Śpiączka.
Żółte kartki: Mączyński, Lewkot – Śpiączka, Rymaniak.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).